-Kurwa, Justin.. - jęknęłam rzucając się na łóżko.
-Co się dzieje?
-Nie mam już siły.. Ciągle dzieci i dzieci. - fuknęłam.
-No co poradzisz.. - mruknął. - Przygotuję Ci kąpiel, co ty na to?
-Jesteś kochany. - dałam mu buziaka.
-Wiem. - zaśmiał się.
Rzuciłam w niego jedną z poduszek, ale zrobił unik.
Usłyszałam, jak nalewa wody do wanny, przez co lekko się uśmiechnęłam.
Nawet nie wiecie jak męczące może być wychowywanie dziecka..
-Mamo!! - usłyszałam krzyk Jazzy.
Kurwa, no.
-Co? - jęknęłam.
-Jaxon rozwalił moje klocki!
-Daj spokój, Jazmyn.
-Kochasz go bardziej, dlatego nie zwracasz na to uwagi!
-Daj mi spokój. - załkałam.
Nie płakałam, ale byłam już na skraju załamania.
Nie widziałam się z Sharon od 2 miesięcy.
Ona pracuje jako architekt wnętrz a ja męczę się z tymi bachorami.
Nie, że ich nie kocham, ależ skąd.
Po prostu mam dość (przepraszam za wyrażenie) pierdolenia.
-Kochanie, chodź! - usłyszałam krzyk Justina.
Wyjęłam z szuflady koronkową bieliznę w kolorze czerwonym.
Ruszyłam do łazienki i w tym samym czasie Juss z niej wyszedł.
-Idę do dzieci, położę ich spać, a Ty się wykąp. - dał mi buziaka i wyszedł.
Nawet nie wiecie jak ja go kocham.
Zdjęłam ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie (gdzie już powoli brakowało miejsca).
Włosy związałam w koka na czubku głowy i weszłam do wanny.
Moje mięśnie rozluźniły się przez ciepłą wodę, dzięki czemu jęknęłam.
Położyłam się wygodnie i zamknęłam oczy.
-Kurwa mać. - usłyszałam z pokoju.
Zmarszczyłam brwi.
O co chodzi TYM RAZEM?
-Emilie mnie zabije, kurwa.
Teraz się serio zaniepokoiłam.
No ale, najpierw wezmę kąpiel a później..
Zobaczymy co będzie.
Wzięłam żel Justina (kocham ten zapach nad życie) i umyłam nim dokładnie całe ciało.
Spłukałam pianę i wyszłam z wanny (niechętnie, ale musiałam).
Wytarłam ciało ręcznikiem i zrobiłam makijaż.
Włosy rozpuściłam i rozczesałam.
Rozejrzałam się po łazience.
Założyć bieliznę czy koszulkę Justina?
Koszulkę Justina.
Założyłam T-shirt, który zakrywał mi cały tyłek i kawałek ud i wyszłam.
Szatyna nie było w pokoju, więc pospiesznie zapaliłam kilka świeczek i porozstawiałam je po pokoju.
Usłyszałam jego kroki, dlatego po cichu podbiegłam do drzwi.
Chłopak wszedł i zamknął za sobą drzwi a ja w tym momencie wpiłam się w jego usta.
Na początku był zaskoczony ale po chwili odwzajemnił pocałunek.
Odsunęłam się od niego.
-Śpią?
-Tak, w końcu. - westchnął.
-No to... Mamy czas dla siebie. - uśmiechnęłam się.
-Jezu, Emilie wyglądasz..
Nie dokończył, bo dotknęłam jego penisa przez spodnie.
-Poczekaj. - mruknął.
Zamknął drzwi na klucz i zdjął dresy.
Czyli działamy szybko?
-Mamy całą noc. - szepnął.
-Nareszcie.
Położyłam się na łóżku a on zawisł nade mną i zaczął całować moją szyję.
Z moich ust wydobywały się ciche jęki.
A to dopiero początek..
Szybkim ruchem zdjął ze mnie koszulkę.
-Widzę, że się przygotowałaś. - uśmiechnął się łobuzersko.
Zaczął składać pocałunki na moich obojczykach i zszedł na piersi.
Jedną całował, a drugą pieścił dłonią.
Później zmienił kolejność.
-Justin.. - jęknęłam.
Schodził pocałunkami wzdłuż mojego brzucha.
Później całował moje nogi - od kostek aż do kolan.
Wewnętrzną stronę ud również całował, co doprowadzało mnie do szaleństwa.
Czułam jego ciepły oddech na mojej kobiecości.
-No dalej. - szepnęłam.
-Co masz na myśli?
-Zrób mi dobrze, Justin. - jęknęłam.
Nie musiałam powtarzać drugi raz.
Justin polizał moją łechtaczkę a później zaczął językiem robić 'kółeczka'.
-Błagam.. - wygięłam plecy w łuk.
Niecałą minutę później byłam w niebie.
Oczywiście nie obyło się przez jęków i przekleństw.
-No to, teraz ja. - klasnęłam w dłonie.
-Co ty?
-Teraz ja zrobię ci dobrze. - dałam mu szybko buziaka.
Zdjęłam jego bokserki i przejechałam opuszkami palców po jego penisie.
-Emilie..
-Shhh. - szepnęłam.
Przerzuciłam włosy na jeden bok i ukucnęłam.
-Nie musisz...
Wzięłam go do buzi, przez co usłyszałam jęk Justina.
Tak, o to chodziło.
Po niedługim czasie spuścił się do mojego gardła a ja się podniosłam i wytarłam usta dłonią. -Nienawidzę Cię za to, jak dobra jesteś. - warknął, przyciągając mnie do siebie.
Teraz siedziałam na nim okrakiem.
Całowaliśmy się wyjątkowo zachłannie, co było spowodowane tym, że długo nie uprawialiśmy seksu.
-Kochaj się ze mną. - jęknął.
-Ale..
-Błagam, kurwa.
Zaśmiałam się cicho i zaczęłam wyjmować z szuflady prezerwatywę, kiedy Justin mnie pociągnął do siebie.
-Nie, bierzesz tabletki.
-Nie biorę już. - mruknęłam.
-Ale bez jest lepiej. - jęknął, niezadowolony.
-Nie chce mieć kolejnych dzieci..
Wzięłam prezerwatywę i podałam ją mu.
Wywrócił oczami i szybko ją założył.
Równie szybko położył mnie pod sobą i rozstawił moje nogi.
Bez ostrzeżenia we mnie wszedł, przez co syknęłam głośno.
-W porządku?
-Tak. - szepnęłam.
Justin zaczął poruszać biodrami, dzięki czemu było mi coraz przyjemniej.
-O mój Boże... - jęknęłam głośno.
Wygięłam plecy w łuk i odchyliłam głowę w tył.
Szatyn zaczął całować moją szyję i obojczyki.
Tego właśnie potrzebowaliśmy.
Chwili dla siebie.
Zacisnęłam swoje ścianki wokół jego penisa, przez co jęknął i wypowiedział kilka przekleństw.
-Szybciej, Boże..
-Wiem, że jestem dobry, ale Bogiem nie jestem. - zaśmiał się.
Zgiął moją nogę w kolanie, dzięki czemu byliśmy jeszcze bliżej siebie.
Nasze jęki stawały się z chwilą coraz głośniejsze.
Nie obchodziło mnie czy obudzą się dzieci, czy słyszą nas sąsiedzi.
-Kurwa, Em.. - warknął.
Wystarczyły trzy mocniejsze pchnięcia a po moim ciele rozeszło się ciepło i oblała nas fala orgazmu.
-Justin! - pisnęłam, wbijając w jego plecy moje paznokcie.
Przez tą "rozkosz" wygięłam się w łuk i pociągnęłam paznokciami w dół.
Justin opadł na moje ciało.
Oboje głośno oddychaliśmy.
Kiedy orgazm już opadł chłopak ze mnie wyszedł i wyrzucił prezerwatywę do kosza.
-Kocham Cię. - szepnął, całując mnie w czoło.
-Mhm. Ja ciebie też, ale, która jest godzina?
-Po pierwszej, a co?
-Um, nie zasnę. - jęknęłam.
-Możemy iść na dół, coś zjeść, albo obejrzeć. - wzruszył ramionami.
-Okey.
Założyłam koszulkę Justina (tą, którą miałam wcześniej) a on bokserki.
Wyszłam pierwsza i zaczęłam schodzić po schodach, kierując się do kuchni.
Justin szedł krok w krok za mną, bo słyszałam jego kroki.
Podeszłam do lodówki i poczułam ręce Justina na moich biodrach.
-Wyglądasz tak zajebiście w tej koszulce. - mruknął.
Posadził mnie na blacie i zilustrował mnie wzrokiem.
-Mam najseksowniejszą żonę na świecie. - szepnął tuż przed moimi ustami.
Pocałował mnie lekko i przegryzł moja wargę, przyciągając ją do siebie.
-Idź znajdź jakiś film a ja wezmę jedzenie i picie. - dałam mu buziaka w nos.
-Okey. - mruknął.
Zeskoczyłam z blatu i ustałam przed lodówką.
Poczułam pieczenie na pośladku a po całej kuchni rozszedł się plask.
-Justin! - warknęłam.
Ten idiota mnie uderzył.
-Sorry, nie mogłem się powstrzymać. - zaśmiał się..
-Ał, kurwa. Nie będę mogła siadać.
-Mogę coś na to zaradzić. - poruszył zabawnie brwiami.
-Nawet się nie odzywaj. Idź już.
Zachichotał i poszedł do salonu.
Pokiwałam głową i wyjęłam z lodówki butelkę Sprite'a.
Rozejrzałam się jeszcze i wybrałam oreo, chipsy i czekoladę.
Z wszystkim weszłam do salonu, gdzie Justin skakał po kanałach.
-Usiądziesz, czy mam ci pomóc?
-Ohh, weź skończ. - wywróciłam oczami.
***
Oglądaliśmy telewizję do siódmej rano.
Pobiegłam do pokoju się ubrać (tzn założyć bieliznę) i poszłam do dzieciaków.
-Hej, kochani.. Do przedszkola! - klasnęłam w dłonie.
Jazzy się obudziła i przetarła oczka pięściami a Jaxon nic.
Tak, straszny z niego śpioch..
Zaczęłam go łaskotać, co mi pomogło.
-No już, wstajemy!
Wyjęłam im ubranka i pomogłam się ubrać.
Jaxon był w słodkich, czarnych dresach i białej koszulce, na co założyłam mu czerwoną bluzę z pingwinami z Madagaskaru, a Jazzy w czarnych legginsach i błękitnej tunice.
Uczesałam ją w warkocza i razem zeszliśmy na dół.
Justin zrobił śniadanie (kanapki z serem, sałatą i pomidorem + dla nas kawa a dla nich kakao)
-Tato, dlaczego mama krzyczała w nocy? - spytał cicho Jaxon.
-Um.. Mama miała złe sny. - mruknął rozbawiony.
-Tak, to prawda. - westchnęłam.
-Bo Jazzy myślała, że się bijecie.
Zaśmiałam się i spojrzałam na córkę.
-Dlaczego?
-Bo mama krzyczała "Justin, o Boże" i "ahh".
Wybuchłam śmiechem tak samo jak Justin.
*********************
Tak jak obiecywałam - rozdział dodaję po tym, jak jest 1k wyświetleń :)