poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 27

 WAŻNA NOTATKA POD ROZDZIAŁEM!!!

Justin Po'V

Wszystko działo się tak szybko. 
Emilie wybiegła cała zapłakana, nie zauważając jadącego autobusu. 
Kierowca zaczął hamować, lecz na darmo. 
Pojazd uderzył w brunetkę a ona upadła na ziemię. 
Pobiegłem do niej. 
-Emilie, otwórz oczy, kochanie proszę. - lekko poklepałem jej policzek. 
Cisza. 
 -Emilie, otwórz oczy! - krzyknąłem.
Kierowca wybiegł i ukucnął przy dziewczynie.
-Przepraszam jak nie chciałem ona wybiegła i..
-Spokojnie, wszystko w porządku niech pan jedzie. - przerwałem mu.
Z kawiarni wybiegł ojciec dziewczyny z jakąś kobietą. 
Kiedy zobaczył swoją córkę, nieprzytomną jego twarz zrobiła się blada. 
-James zadzwoń na pogotowie! - krzyknąłem. 
-J-już. - wyjąłem telefon i zadzwonił po ambulans. 
-Księżniczko, musisz z tego wyjść. Musisz słyszysz? - szepnąłem a w moich oczach zebrały się łzy.

*

Po piętnastu minutach przyjechała karetka. 
Ratownicy położyli dziewczynę na noszach. 
-Mogę z Wami jechać? Jestem jej ojcem. - westchnął James. 
-A ja matką, prosimy. 
Kurwa, co? 
Przecież jej matka nie żyje!
 No to co zmartwychwstała? 
 -Dobrze, zapraszam. - powiedział jeden z ratowników. 
Szybko wsiadłem do samochodu i jechałem za kartką. 
Moje serce biło jakby miało zaraz wyskoczyć. 
Moja mała księżniczka.. 
Teraz leży nieprzytomna w ambulansie.
Dojechaliśmy na prawdę szybko. 
Od razu zacząłem za nimi iść. 
Pobiegłem do Jamesa. 
-Obudziła się? - spytałem z nadzieją. 
-Nie. - szepnął. 
-Co się stało? 
 -To sprawy rodzinne, przepraszam Justin. - pokiwał głową. 
-Rozumiem. 
-Jestem Anastasia. - kobieta wyciągnęła do mnie rękę. 
-Justin, jestem chłopakiem Emilie. - mruknąłem. 
Udaliśmy się do lekarza. 
James wszedł jako pierwszy. 
Nie zamierzałem im przeszkadzać, dlatego usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach. Wypuściłem głośno powietrze. 
Nie wiem co się stało, ale nie zostawię tak tego. 
Kurwa, do tego dowiedziałem się, że ''matka'' Emilie jednak żyje. 
Nie rozumiem tego. 
Poczułem przy sobie czyjąś obecność. 
Podniosłem głowę i zobaczyłem Anastasię. 
-Nie wiedziałem, że pani no ten.. Żyje. - dziwnie to brzmi. 
-To trudne. Wyjechałam do Londynu. James wiedział o tym. Wtedy byliśmy w trudnej sytuacji finansowej. Nie chciałam wracać ale musiałam. Emilie podsłuchiwała nas kiedy o tym rozmawialiśmy w kawiarni. Zdenerwowała się i wybiegła. Resztę znasz. - westchnęła. 
Japierdole. Nie wierze w to co słyszę. 
-To jest dziwne. - spojrzałem na nią. 
-W jakim sensie? - zmarszczyła brwi. 
-W każdym. Ja sam nie wiem jakbym to przyjął, że moja matka podobno nie żyje a nagle się okazuje, że tak. Przepraszam ale lepiej by było, gdyby pani nie wracała albo jej o tym nie mówiła. -wstałem i wyszedłem ze szpitala. 
Byłem zły na tą kobietę. 
To przez nią moja dziewczyna jest nieprzytomna. 
Mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stanie. 
Wyjąłem paczkę papierosów. 
Wsadziłem jednego do ust i podpaliłam końcówkę. 
Mocno zaciągnąłem się dymem. 
Trochę mi to pomogło. 

*

Wróciłem do środka. 
Podszedłem do jednej z pielęgniarek. 
-Gdzie leży Emilie Jones? - spytałem. 
-Jest pan kimś z rodziny? - mruknęła. 
-Tak, jestem jej przyrodnim bratem. - skłamałem. 
-Oh, piętro trzecie sala sto dwa. - posłała mi lekki uśmiech. 
-Dzięki. 
 Skierowałem się schodami wprost do dziewczyny. 
Na całe szczęście nie leży na OIOM'IE. 
Odetchnąłem z ulgą i udałem się pod wskazaną salę. 
Siedział tam James i Anastasia. 
Płakała. 
Może nie powinienem jej tego wszystkiego mówić. 
Powoli podszedłem do nich. 
Usiadłem na przeciwko ojca dziewczyny. 
-Co z nią? -powiedziałem cicho. 
-Nadal się nie obudziła. Mogło dojść do wstrząsu mózgu. Ale nie ma żadnych urażeń wewnętrznych. A i ma złamaną nogę. - westchnął. 
-Wiadomo kiedy się obudzi? 
-Nie. - spuścił wzrok na swoje czarne, lakierowane pantofle. 

*

Jest godzina dwudziesta trzecia. 
Anastasia poszła do domu. 
No i dobrze. - pomyślałem. 
W tym momencie na prawdę się bałem. 
A co jeśli, jest w śpiączce? 
Co jeśli obudzi się za jakiś tydzień albo dwa. 
Tyle czasu bez jej dotyku, śmiechu i jej całej. 
Nie wyobrażam sobie tego. 
Mimo tego, że jestem strasznie zmęczony, nie mogę wrócić do domu. 
Jeśli jej stan by się pogorszył? 
Nie byłoby mnie przy niej. 
Schowałem twarz w dłoniach. 
Nie wiem ile tak siedziałem, ale zasnąłem.


Emilie Po'V 

Po tym jak upadłam na ziemię zapadła całkowita ciemność. 
Słyszałam tylko, że ktoś powtarzał kilka razy moje imię ale nie mogę określić kto to był. 
Przez chwilę nic nie czułam, nie widziałam ani nie słyszałam. 
Próbuję otworzyć oczy, lecz nie mogę. 
Nie mogę ruszyć żadną częścią ciała. 
Czy ja umarłam? 
Boże, dlaczego? 
Skoro, w pewien sposób mówię do siebie to raczej nie. 
Cały czas panowała ciemność. 
Widziałam jedynie maluteńką białą kropkę. 
 Czy to jest wyjście? 
Nie zastanawiając się ruszyłam w stronę światła. 
Przecież nie mogę tak zostawić wszystkich. 
Po prostu nie mogę... 

**************************
Hejka ;*
No i jest 27 :)
Kochani mam do Was pytanie.
Napiszcie numerek w komentarzu, proszę to bardzo ważne.
1.Chcecie żeby opowiadanie skończyło się na rozdziale trzydziestym to wtedy zacznę pisać nowe opowiadanie.
2.Opowiadanie skończy się na około 40 rozdziale ale nie nie powstanenie nowe opowiadanie.
Ja nie wiem co zrobić więc wy wybierzcie :)
Do następnego ;3


 

środa, 22 lipca 2015

Rozdział 26

 czytasz=komentujesz=motywujesz do dalszego pisania!

Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu różnych filmów. 
Nie jestem zła na Justina. 
Zrobił to dla mojego dobra. 
Dochodzi godzina dwudziesta a mojego taty nie ma. 
Nie obchodzi mnie, że nas zobaczy. 
Mam siedemnaście lat i nie będzie mi mówił co mam robić a co nie do cholery! 
Położyłam głowę na ramieniu chłopaka. 
On objął mnie ręką. 
-Chyba powinienem się zbierać. - westchnął. 
-Nie, zostajesz ze mną. - spojrzałam na niego i dałam mu buziaka. 
-Ale twój... 
-Nie obchodzi mnie mój tata. Mam prawie osiemnaście lat i nie będzie mi mówił co Mam robić. -przerwałam mu.
-Zawsze możesz zamieszkać u mnie. - pogładził mój policzek. 
-Ale nasi rodzice pracują razem, to nie wypali. - pokręciłam głową. 
-Kiedy masz urodzinki? 
-Szóstego września. - westchnęłam. 
-To nie długo. - pocałował mnie w czoło.

*

-To do zobaczenia. - przytuliłam go. 
-Pa, kocham Cię. - pocałował mnie w nos. 
-Ja Ciebie też. - mruknęłam. 
Pomachałam mu ostatni raz i zamknęłam drzwi.
Wróciłam do swojego pokoju z uśmiechem na twarzy. 
Dzisiejszy dzień byś świetny. 
Mimo tego, że nie zrobiliśmy tego.. 
Położyłam się na łóżku. 
Zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie ma taty. 
A co jeśli coś mu się stało?! 
Zadzwonię do niego. 
Tak dla pewności. 
Tylko, gdzie mój telefon? 
Przeszukałam pokój, ale nie mogłam go znaleźć. 
Wyszłam do salonu. 
Zostawiłam go na stole. 
Kiedy już miałam wybrać numer, usłyszałam otwieranie drzwi.
 Usiadłam na kanapie. 
-Nie możemy jej ciągle oszukiwać. - powiedział. 
  Zmarszczyłam brwi.
-Powiemy jej. Razem. W jej urodziny. 
Co kurwa mi powiedzą w moje urodziny?! 
-Jeśli ty nie chcesz sam jej to powiem. 
Japierdole na prawdę zaczynam się bać. 
-Jutro spotkamy się w Star Caffe i porozmawiamy. - rozłączył się. 
Też tam pójdę, tylko, tak, że mnie nie zauważą. 
Nie rozumiem o co mogło chodzić. 
Położyłam się szybko i udawałam, że śpię. 
Nie mógł wiedzieć, że cokolwiek słyszałam. 

*

Tata zamówił pizze, którą zjedliśmy razem. 
O dziwo nie pokłóciliśmy się. 
Dziwne.. 
-Jak Ci się układa z Justinem? - zaczął. 
-Dobrze. Co prawda nie widziałam się z nim od kąd wyszłam ze szpitala ale jest w porządku. - skłamałam. 
-Przepraszam. - powiedział nagle. 
-Za co? - zmarszczyłam brwi. 
-Za ten szlaban. Cofam Ci go. Po prostu byłem zły, bo powinnaś odpoczywać. - westchnął i spojrzał na mnie z bólem w oczach. 
-Nic się nie stało. Kocham Cię. - wstałam i podeszłam do niego. 
-Wychowuję cię sam i jest mi na prawdę trudno ale się staram. - pogładził mnie po policzku. -Rozumiem. - posłałam mu ciepły uśmiech. 
-Kocham Cię, skarbie. - westchnął. 
-Wiem. - ponownie go przytuliłam. 
-Idę do łóżka, strasznie chce mi się spać. - wstałam z jego kolan. 
-Dobranoc. - krzyknął za mną. 
Weszłam do pokoju. 
Zdjęłam ubrania, zostając w samej bieliźnie i położyłam się spać. 

*****

Obudziłam się dość wcześnie. 
Tak na prawdę nie mogłam zasnąć. 
Ubrałam się i uczesałam włosy w warkocz. 
Pomalowałam tylko rzęsy. 
Tata jeszcze nie wyszedł. 
Muszę się dowiedzieć o co chodzi. 
Weszłam do kuchni. 
Był już gotowy do wyjścia. 
-Dzień dobry. - powiedziałam. 
-Cześć słońce. - pocałował mnie w czoło. 
-Wybierasz się gdzieś? 
 -Tak idę na spotkanie z klientem. - mhm. 
-Okey. - wlałam do szklanki soku pomarańczowego. 
-A ty, jakie masz plany na dziś? 
-Jeszcze nie wiem, ale chciałabym sié spotkać z Justinem. - uśmiechnęłam się. 
-Skarbie ja lecę. - pocałował mnie w policzek i wyszedł. 
No to, nasz plan trzeba zacząć. 
Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. 
Kawiarnia jest blisko mojego domu więc się przejdę. 
Tata już odjechał.   

*

Doszłam na wskazane miejsce. 
Weszłam do kawiarni. 
Schowałam się za jednym z kwiatów, obok stolika przy którym siedział tata. 
Boję się co mnie czeka. 
Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do Justina. 

Możesz przyjechać do Star Caffee za 10 minut? Proszę:) 

Wysłałam ją. 
Po kilku sekundach chłopak odpisał "oczywiście" 
Strasznie się stresuję. 
Nie wiem co mnie czeka.
Zobaczyłam kobietę. 
TĄ KOBIETĘ. 
Wtedy kiedy poszłam pobiegać. 
I wtedy co byłam z Justinem w kawiarni. 
Kurwa, ale co oni mają ze sobą wspólnego? 
-Cześć James. - powiedziała siadając. 
-Witaj Anastasia. - mruknął. 
-Zamawiamy coś? - zapytała. 
-Zamówiłem nam kawę. 
-No to, co kiedy jej mówimy? - zapytał. 
-Jeśli powiemy jej w jej urodziny, to będą jej najgorsze urodziny. Lepiej powiedzmy jej jutro. - westchnęła. 
-Tak po prostu do niej podejdziemy i powiemy "Cześć Emilie, twoja matka tak na prawdę nie umarła tylko odeszła od nas, wyprowadziła się Londynu i wróciła po ponad dziesięciu latach." No przepraszam cię bardzo ale nie dam rady. 
W tym momencie zamarłam. 
Moje serce stanęło a moje oczy zaszkliły się.
Wstałam z miejsca. 
Podeszłam do stolika. 
-Już znam prawdę. Nie musicie mi o niczym mówić. - warknęłam i wybiegłam zanosząc się płaczem. -Emilie co się.. - uciął Justin. -Uważaj! - wrzasnął. 
Nie zauważyłam nawet, że wybiegłam na ulicę. 
Ostatnie co poczułam to, mocne uderzenie i pisk.

****************************
Heeeejka wszystkim ♥
Zmieniłam trochę mój 'plan' co do tego opowiadania.
Wszystko będzie tak samo tylko będzie zupełnie inne zakończenie, którego nikt się nie spodziewa hahaha xD
Komentujcie proszę.. 
Do następnego misiaczki ;3


 
Layout by
Leila