środa, 8 lipca 2015

Rozdział 24

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Ważna notatka pod rozdziałem :)

Stwierdziłam, że nie mogę tak bezczynnie leżeć i nic nie robić tylko płakać. 
Muszę zrobić coś, żeby o tym zapomnieć. 
Wstałam i podeszłam do szafy. 
Wyjęłam z niej ubrania
Założyłam je i poszłam zrobić makijaż.
 Pomalowałam oczy ciemnym cieniem, zrobiłam kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy maskarą i usta malinowym błyszczykiem. 
Włosy rozczesałam i zostawiłam kręcone. 
Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z domu. 
Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres, gdzie ma mnie zawieść. 
Po chwili stałam pod dużym klubem.
Weszłam do środka. 
Pierwsze co zrobiłam to poszłam do baru. 
Zamówiłam drinka, którego prawie od razu wypiłam. 
Tak było z kolejnymi dwoma. 
Poszłam na parkiet potańczyć. 
Alkohol dawał o sobie znać. 
Po kilku minutach usiadłam na kanapie obok jakiegoś czarnoskórego chłopaka. 
 -Hej. - powiedział. 
-Cześć. - mruknęłam.
-Co taka piękna dziewczyna robi sama? - spytał. 
-Przyszłam się zabawić. - uśmiechnęłam się. 
-Chcesz? - wysunął paczkę papierosów moją stronę. 
Wzięłam jednego, wsadziłam go do ust. 
Pierwszy raz w życiu palę. 
Zaciągnęłam się dymem, co nie było dobrym pomysłem bo, zaczęłam się dusić. 
Chłopak zaczął się śmiać z mojego braku doświadczenia. 
Ta, bardzo śmieszne.
-Co Cię tak bawi? - syknęłam. 
-Ty. - parsknął śmiechem. 
-Ta, bardzo. - westchnęłam. 
-Chcesz drinka? - spytał po krótkiej chwili. 
-Stawiasz? - spytałam. 
-Jasne. - wzruszył ramionami.
-Okey. - wstałam i udałam się do baru za szatynem.
 Chłopak zamówił dwa drinki. 
 -Tak w ogóle, jestem Tyson. 
-Emilie. - uśmiechnęłam się. 
-Miło mi. - posłał mi uśmiech. 
-Mi również. - pokiwałam głową, pijąc napój przez czerwoną słomkę. 

*

Po wypiciu dwóch kolejnych drinków, ledwo trzymam się na nogach. 
Obok mnie na kanapie usiadł Tyson. 
Wyjął z kieszeni jointa, zapalił go i mocno się zaciągnął. 
-Chcesz? - spytał. 
-Nie. - pokiwałam przecząco głową. 
-Dlaczego? 
-Bo.. - ucięłam. - Nie wiem. - zaśmiałam się. 
-Wiesz co to iguana? - spytał z nadzieją. 
Ponownie pokiwałam głową. 
-Chcesz się dowiedzieć? - podniósł jedną brew. 
-Mhm. - uśmiechnęłam się szeroko. 
 Tyson przysunął mnie do siebie. 
Nabrał do ust dużą ilość dymu. 
Pochylił się nade mną. 
Otworzyłam usta a on 'przekazał' dym do mojej jamy ustnej. 
Co ja robię?! Na prawdę za dużo wypiłam.. 
-I jak? - zapytał. 
-Super. 
 -Jeszcze raz? - posłał mi zachęcający uśmiech. 
-Jasne. - usiadłam na nim okrakiem. 
Powtórzyliśmy ją czynność jeszcze trzy razy. 
Okey, robię teraz to, czego NIGDY w życiu bym nie zrobiła. 
Spojrzałam na chłopaka z pod rzęs. 
Nadal siedziałam na nim okrakiem. 
W klubie zbierało się coraz więcej osób. 
Nie powiem, że nie jest przystojny bo jest. 
Halo! Masz chłopaka dziewczyno! - krzyknął głos w mojej głowie. 
-Ja muszę już wracać. - wstałam. 
-Nie idź jeszcze. - złapał mnie za nadgarstek. 
-Jest pierwsza. - spojrzałam na zegarek. 
-Dobra, ale chociaż daj mi swój numer. - uśmiechnął się. 
Chłopak podał mi swojego czarnego IPhone'a a ja wpisałam swój numer. 
-To do zobaczenia. - pomachałam i wyszłam z klubu. 
Trochę kręci mi się w głowie. 
Złapałam pierwszą lepszą taksówkę.

*

Kiedy dojechałam do domu zdjęłam buty. 
Po cichu chciałam iść do siebie kiedy usłyszałam moje imię. 
Przeklęłam w myślach i weszłam do salonu gdzie stał mój ojciec.
-Cześć tato. - uśmiechnęłam się. 
-Gdzie byłaś? - westchnął. 
-Na imprezie. - wzruszyłam ramionami. 
Gdybym nie była tak pijana, nie powiedziałabym mu tego. 
-Miałaś odpoczywać a nie chodzić po imprezach. - podniósł głos. 
-Tato, jestem zmęczona możemy porozmawiać rano? - jęknęłam. 
-Dobrze idź do siebie. - pokiwał głową. 
Tak zrobiłam. 
Nawet nie zamierzałam się przebierać. 
Położyłam się w ubraniach.
 Po chwili odpłynęłam w głęboki sen.

*

Obudziłam się o piętnastej. 
 No nieźle..- pomyślałam. 
Moja głowa bolała niemiłosiernie. 
Jedyne co pamiętam to, to, że poszłam na imprezę i poznałam Tysona. 
Nic więcej. 
Mam nadzieję, że nie zrobiłam tylko nic głupiego..  
Powoli wstałam i poszłam do kuchni. 
Wyjęłam z szuflady dwie tabletki przeciwbólowe. 
Połknęłam je popijając wodą. 
Nie mam siły na nic. 
Rzuciłam się na kanapę. 
Usłyszałam czyjeś kroki zmierzające w moim kierunku. 
 Jednak nee zwróciłam na to uwagi. 
 -Emilie. - rozpoznałam głos ojca. 
-Hm? - jęknęłam. 
-Co ty sobie wyobrażasz? - westchnął. 
-Co znowu zrobiłam? - westchnęłam, siadając. 
-Wczoraj wróciłaś do domu pijana. - skrzyżował ręce na piersi. 
-Raz na jakiś czas można. 
-Ale niedawno wyszłaś ze szpitala. - warknął. 
-Dobra, tato daj spokój. - fuknęłam. 
-Dobra jak chcesz, ale masz szlaban. - westchnął. 
-Co? - zaśmiałam się bez humoru. - Mam prawie osiemnaście lat. - syknęłam. 
-Ale zachowujesz się na czternaście. - rzucił i wyszedł. 
-A na ile? - krzyknęłam wstając. 
-Na tydzień. Zero wychodzenia z domu, ani zapraszania znajomych do nas. 
 -To nie fair! - krzyknęłam. 
-Trudno. - założył buty i wyszedł z domu. 
Super. 
Spędzę tydzień wakacji ma siedzeniu sama w domu..
Poszłam do swojego pokoju. 
Usiadłam na łóżku biorąc do ręki telefon. 
Wybrał numer do Justina. 
-Halo? - mruknął. 
-Hej. - zachichotałam. 
-Co tam u mojej księżniczki? 
-Wszystko w porządku. - zarumieniłam się, przez to jak mnie nazwał. 
-Chcesz gdzieś wyjść? - spytał. 
-Nie mogę. - westchnęłam. 
-Dlaczego? 
-Mam szlaban. - syknęłam. 
-Serio? - zaśmiał się. 
-Tak. - westchnęłam. 
-Za co? - zaśmiał się. 
-Bo byłam wczoraj na imprezie i wróciłam pijana do domu. - fuknęłam. 
-Emilie.. 
-Nie. - przerwałam mu. - nie mów mi, że dopiero wyszłam ze szpitala i bla bla bla. - westchnęłam. -Ale ja się o ciebie martwię. 
-Justin, mam prawie osiemnaście lat nie potrzebuję litości. - mruknęłam. 
-Jak chcesz. - westchnął. 
-Chyba, że się wymknę. 
-Zrobisz to? - spytał zaskoczony. 
 -A czemu nie? - zaśmiałam się. 
-Dobra, przyjadę do Ciebie za godzinę. 
 -Okey, to do zobaczenia. - rozłączyłam się. 
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania
Włosy związałam w kucyka. 
Zrobiłam delikatne kreski i pomalowałam rzęsy maskarą. 
Usta pomalowałam bezbarwną pomadką. 
Umyłam zęby i wyszłam z domu. 
No nieźle, wyrobiłam się akurat! 
Nie sądziłam, że dam rade a jednak. 
Chłopak podjechał od razu po moim wyjściu. 
Wsiadłam do samochodu. 
-Hej. - posłałam mu szeroki uśmiech. 
-Cześć.- zaśmiał się. 
-Gdzie jedziemy? - zapięłam pas. 
-Jedziemy coś zjeść bo jestem głodny. A potem to nie wiem. - ruszył. 
-Okey. - mruknęłam. 
Całą drogę śpiewałam piosenki, które leciały w radiu. 
Dojechaliśmy pod McDonalds. 
Weszliśmy do środka gdzie zamówiliśmy jedzenie. 

*

Po zjedzonym posiłku pojechaliśmy na plażę. 
Kupiliśmy lody i chodziliśmy podziwiając krajobraz. 
-Justin.. - zaczęłam. 
-Tak. - Spytał 
-Kocham Cię. - ustałam twarzą do chłopaka. 
-Ja Ciebie też. Bardzo, bardzo mocno. 
Chłopak pochylił się i pocałował mnie. 
Od razu odwzajemniłam pocałunek. 
Tak bardzo tego potrzebowałam...

************************

Hej wszystkim witam was po przerwie!
Ostatnio dużo się u mnie działo..
Ale to nie jest ważne :)
Jak widzicie postać głównej bohaterki się zmieniła xD
Teraz co do rozdziałów.. będą one pojawiać się raz w tygodniu :)
Teraz pisze dwa fanfiction i mam więcej do pisania.. 
tutaj macie link:  http://as-long-as-you-love-me-jbff.blogspot.com/ 
Do następnego :* 
 
 
 
 

5 komentarzy:

Layout by
Leila