środa, 22 lipca 2015

Rozdział 26

 czytasz=komentujesz=motywujesz do dalszego pisania!

Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu różnych filmów. 
Nie jestem zła na Justina. 
Zrobił to dla mojego dobra. 
Dochodzi godzina dwudziesta a mojego taty nie ma. 
Nie obchodzi mnie, że nas zobaczy. 
Mam siedemnaście lat i nie będzie mi mówił co mam robić a co nie do cholery! 
Położyłam głowę na ramieniu chłopaka. 
On objął mnie ręką. 
-Chyba powinienem się zbierać. - westchnął. 
-Nie, zostajesz ze mną. - spojrzałam na niego i dałam mu buziaka. 
-Ale twój... 
-Nie obchodzi mnie mój tata. Mam prawie osiemnaście lat i nie będzie mi mówił co Mam robić. -przerwałam mu.
-Zawsze możesz zamieszkać u mnie. - pogładził mój policzek. 
-Ale nasi rodzice pracują razem, to nie wypali. - pokręciłam głową. 
-Kiedy masz urodzinki? 
-Szóstego września. - westchnęłam. 
-To nie długo. - pocałował mnie w czoło.

*

-To do zobaczenia. - przytuliłam go. 
-Pa, kocham Cię. - pocałował mnie w nos. 
-Ja Ciebie też. - mruknęłam. 
Pomachałam mu ostatni raz i zamknęłam drzwi.
Wróciłam do swojego pokoju z uśmiechem na twarzy. 
Dzisiejszy dzień byś świetny. 
Mimo tego, że nie zrobiliśmy tego.. 
Położyłam się na łóżku. 
Zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie ma taty. 
A co jeśli coś mu się stało?! 
Zadzwonię do niego. 
Tak dla pewności. 
Tylko, gdzie mój telefon? 
Przeszukałam pokój, ale nie mogłam go znaleźć. 
Wyszłam do salonu. 
Zostawiłam go na stole. 
Kiedy już miałam wybrać numer, usłyszałam otwieranie drzwi.
 Usiadłam na kanapie. 
-Nie możemy jej ciągle oszukiwać. - powiedział. 
  Zmarszczyłam brwi.
-Powiemy jej. Razem. W jej urodziny. 
Co kurwa mi powiedzą w moje urodziny?! 
-Jeśli ty nie chcesz sam jej to powiem. 
Japierdole na prawdę zaczynam się bać. 
-Jutro spotkamy się w Star Caffe i porozmawiamy. - rozłączył się. 
Też tam pójdę, tylko, tak, że mnie nie zauważą. 
Nie rozumiem o co mogło chodzić. 
Położyłam się szybko i udawałam, że śpię. 
Nie mógł wiedzieć, że cokolwiek słyszałam. 

*

Tata zamówił pizze, którą zjedliśmy razem. 
O dziwo nie pokłóciliśmy się. 
Dziwne.. 
-Jak Ci się układa z Justinem? - zaczął. 
-Dobrze. Co prawda nie widziałam się z nim od kąd wyszłam ze szpitala ale jest w porządku. - skłamałam. 
-Przepraszam. - powiedział nagle. 
-Za co? - zmarszczyłam brwi. 
-Za ten szlaban. Cofam Ci go. Po prostu byłem zły, bo powinnaś odpoczywać. - westchnął i spojrzał na mnie z bólem w oczach. 
-Nic się nie stało. Kocham Cię. - wstałam i podeszłam do niego. 
-Wychowuję cię sam i jest mi na prawdę trudno ale się staram. - pogładził mnie po policzku. -Rozumiem. - posłałam mu ciepły uśmiech. 
-Kocham Cię, skarbie. - westchnął. 
-Wiem. - ponownie go przytuliłam. 
-Idę do łóżka, strasznie chce mi się spać. - wstałam z jego kolan. 
-Dobranoc. - krzyknął za mną. 
Weszłam do pokoju. 
Zdjęłam ubrania, zostając w samej bieliźnie i położyłam się spać. 

*****

Obudziłam się dość wcześnie. 
Tak na prawdę nie mogłam zasnąć. 
Ubrałam się i uczesałam włosy w warkocz. 
Pomalowałam tylko rzęsy. 
Tata jeszcze nie wyszedł. 
Muszę się dowiedzieć o co chodzi. 
Weszłam do kuchni. 
Był już gotowy do wyjścia. 
-Dzień dobry. - powiedziałam. 
-Cześć słońce. - pocałował mnie w czoło. 
-Wybierasz się gdzieś? 
 -Tak idę na spotkanie z klientem. - mhm. 
-Okey. - wlałam do szklanki soku pomarańczowego. 
-A ty, jakie masz plany na dziś? 
-Jeszcze nie wiem, ale chciałabym sié spotkać z Justinem. - uśmiechnęłam się. 
-Skarbie ja lecę. - pocałował mnie w policzek i wyszedł. 
No to, nasz plan trzeba zacząć. 
Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. 
Kawiarnia jest blisko mojego domu więc się przejdę. 
Tata już odjechał.   

*

Doszłam na wskazane miejsce. 
Weszłam do kawiarni. 
Schowałam się za jednym z kwiatów, obok stolika przy którym siedział tata. 
Boję się co mnie czeka. 
Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do Justina. 

Możesz przyjechać do Star Caffee za 10 minut? Proszę:) 

Wysłałam ją. 
Po kilku sekundach chłopak odpisał "oczywiście" 
Strasznie się stresuję. 
Nie wiem co mnie czeka.
Zobaczyłam kobietę. 
TĄ KOBIETĘ. 
Wtedy kiedy poszłam pobiegać. 
I wtedy co byłam z Justinem w kawiarni. 
Kurwa, ale co oni mają ze sobą wspólnego? 
-Cześć James. - powiedziała siadając. 
-Witaj Anastasia. - mruknął. 
-Zamawiamy coś? - zapytała. 
-Zamówiłem nam kawę. 
-No to, co kiedy jej mówimy? - zapytał. 
-Jeśli powiemy jej w jej urodziny, to będą jej najgorsze urodziny. Lepiej powiedzmy jej jutro. - westchnęła. 
-Tak po prostu do niej podejdziemy i powiemy "Cześć Emilie, twoja matka tak na prawdę nie umarła tylko odeszła od nas, wyprowadziła się Londynu i wróciła po ponad dziesięciu latach." No przepraszam cię bardzo ale nie dam rady. 
W tym momencie zamarłam. 
Moje serce stanęło a moje oczy zaszkliły się.
Wstałam z miejsca. 
Podeszłam do stolika. 
-Już znam prawdę. Nie musicie mi o niczym mówić. - warknęłam i wybiegłam zanosząc się płaczem. -Emilie co się.. - uciął Justin. -Uważaj! - wrzasnął. 
Nie zauważyłam nawet, że wybiegłam na ulicę. 
Ostatnie co poczułam to, mocne uderzenie i pisk.

****************************
Heeeejka wszystkim ♥
Zmieniłam trochę mój 'plan' co do tego opowiadania.
Wszystko będzie tak samo tylko będzie zupełnie inne zakończenie, którego nikt się nie spodziewa hahaha xD
Komentujcie proszę.. 
Do następnego misiaczki ;3


 

2 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział! Już nie mogę doczekac się następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że Ci się podoba ;*

      Usuń

Layout by
Leila