wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 21

  • Zapraszam na bardzo nietypowe opowiadanie o Justinie http://priest-jbff.blogspot.com/?m=0

 Stałam zaskoczona. 
Byli tu prawie wszyscy moi znajomi. 
Kogo mi brakowało? 
Johna. 
Podeszłam do wszystkich i mocno się w nich wtuliłam. 
Kocham ich! 
Była Sharon, Alice, Kelsey tata i Emma.
Znaczy Emmy nie. 
W moich oczach zebrały się łzy. 
Tak bardzo za nimi tęskniłam! 
Ktoś zapukał do drzwi. 
Otarłam łzy i poszłam otworzyć. 
Stał w nich John z bukietem żółtych tulipanów. 
Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go najmocniej jak umiałam. 
Chłopak zamknął mnie w swoich ramionach. 
-Nie wyjeżdżaj. - mruknęłam. 
Cisza. 
-Proszę. - zamknęłam oczy, żeby się nie popłakać. 
-Nie wyjadę. - potarł moje plecy. 
-Na prawdę? - spojrzałam na niego. 
-Nie zostawię Cię. - posłał mi pocieszający uśmiech. 
-Dziękuje. - wtuliłam się w niego. 
Weszliśmy do środka.
 Wstawiłam kwiaty do wazonu i wróciłam do wszystkich.

*****

Tata i Emma wyszli. 
Zostaliśmy tylko my. 
Znaczy ja Sharon Alice Kelsey i John. 
Właśnie gramy w butelkę. 
Kręci Kelsey. 
Wypadło na Sharon. 
-No too pocałuj Johna w policzek. - klasnęła w ręce. 
Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać.
 Dziewczyna podeszła do Johna i dała mu buziaka. 
Zajęła miejsce i zakręciła butelką. 
Wypadło tym razem na mnie. 
-O nie. - jęknęłam. 
-No to... - ucięła. - Striptiz! - pisnęła.
 -No i co jeszcze? 
-No Dawaj. - zaśmiał się John. 
-Nie. - skrzyżowałam ręce. 
-Emilie, Emilie! - krzyczęli. 
-Nie! - krzyknęłam. 
-No weeeź.
 -Dobra! - krzyknęłam. 
Zdjęłam z siebie sweter. 
Zrzuciłam z Siebie bluzkę. 
Zostałam w spodniach. 
Zaczęli klaskać i gwizdać.
 Teraz jestem w samej bieliźnie. 
-No nieźle, na fajny moment przyszedłem. - zaśmiał się Justin. 
-Gramy w butelkę. - mruknęłam. 
-Okey, to też gram. - powiedział zdejmując buty. - Mogę? 
-Jasne! - powiedziałyśmy wszystkie razem.
Chłopak dołączył się do nas. 
Założyłam na siebie sweter. 
Usiadłam pomiędzy Justinem i Johnem. 
Grę przerwał telefon Chłopaka. 
-Okey, już idę. - powiedział John. 
-Nie idź jeszcze. - westchnęłam.
 -Muszę. - wstał. 
-To pa. - wyszedł. 
-Pa. - powiedzieliśmy wszyscy razem. 

*****

 Wszyscy już wyszli. 
Wypakowałam rzeczy z walizki i poszłam pod prysznic. 
Ciepła woda rozluźniła moje mięśnie. 
Wtarłam w ciało żel o zapachu arbuzowym i o tym samym zapachu szampon do włosów.
 Kiedy skończyłam wytarłam się ręcznikiem, nałożyłam bieliznę i poszłam spać.

*


Obudziłam się po ósmej. 
Wzięłam do ręki telefon.
 2 nieodebrane połączenia. 
Jedno od Taty i jedno.. Nieznany. 
Wybrałam numer do taty. 
-Halo? 
-Hej, dzwoniłeś? -spytałam. 
-Tak, chciałem spytać czy jedziesz dziś mną na spotkanie służbowe. 
-No mogę. - mruknęłam.
 -Spotkanie jest o osiemnastej. Będę po piątej więc bądź gotowa. - powiedział. 
-Okey. To pa. - szepnęłam. 
Zakończyłam połączenie. 
Wstałam powoli z łóżka.
 Tu nie jest tak ciepło jak w Miami.. 
Byłam w majtkach i crop topie na ramiączka. 
Zimno mi.....
Skierowałam się do kuchni.
Co by tu zjeść? 
Może.. Omlety?
 Tak, to jest dobry pomysł.
 Wyjęłam z lodówki wszystkie potrzebne składniki.
 Po zrobieniu śniadania, zjadłam je i poszłam pod prysznic. 
Po drodze wzięłam czystą bieliznę. 
Zrzuciłam z siebie piżamę.
 Weszłam do kabiny aby się umyć.

*

Uczesałam włosy w luźnego koka. 
Pomalowałam się delikatnie i wyszłam z łazienki. 
Poszłam do pokoju i wzięłam ubrania na dziś.
 Idę z Kelsey, Alice i Sharon na zakupy! 
Kiedy byłam już gotowa, wyszłam z domu. 
Miałyśmy się spotkać przed galerią. 
Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę i zaczęłam iść.

*

-Hej! - pisnęłam. 
-Cześć! - powiedziały chórem.
-To gdzie idziemy najpierw? - spytałam. 
-Może do Starbucksa? - mruknęła Alice, robiąc coś w telefonie. 
-W zasadzie już jadłam ale możemy iść. - uśmiechnęłam się. 
Zajęłyśmy miejsce.
 Dziewczyny od razu zamówiły sobie jedzenie.
 Zostałam sama i sprawdziłam powiadomienia. 
-Emi. - powiedziała Kelsey, siadając obok mnie. 
-Co? - spojrzałam na nią.
 -Chcesz coś? 
 -Nie, dzięki. - posłałam jej uśmiech. 
-Okey, ale i tak coś Ci kupię. - odeszła. 
-Ughh... - warknęłam pod nosem.


Justin Po'V

Po wczorajszej wizycie u Emilie, jestem padnięty. 
Jest godzina jedenasta.
 Nie chcę mi się wstawać... 
Przełożyłem się na drugi bok. 
Wziąłem do ręki telefon. 
Sprawdziłem różne portale społecznościowe na których mam konta. 
Tak. Moje życie jest bardzo ciekawe... 
Wstałem i poszedłem do łazienki.
Wykonałem każde poranne czynności, które powinienem i wyszedłem.
Wyjąłem czarny t-shirt, czarne spodnie chachimomma pants z czerwonymi suwakami  i czerwoną bluzę.
Na nogi wsunąłem czarne supry.
Wychodząc wziąłem jabłko i wodę mineralną z lodówki.
Umówiłem się dziś z chłopakami na ''męski dzień''
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do mojego drugiego domu.

*********************
Hej :)
No to jest 21
W końcu...
Są  3 komentarze, nie chciałam czekać z dodaniem rozdziału.. nie wiem długo..
CHCIAŁAM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA 5000 WEJŚĆ NA BLOGA, JESTEŚCIE WSPANIALI ♥
Następny rozdział w poniedziałek.
Do następnego ;3
zapraszam:  http://spis-ff-jb.blogspot.com/

2 komentarze:

Layout by
Leila