PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ POD ROZDZIAŁEM!
Rozdział pisany w całości przy: https://www.youtube.com/watch?v=pbX3VEOYvFo
Z samego rana Emilie miała robione różne badania.
Wykluczono wstrząśnienie mózgu.
Całe szczęście...
Siedziałem przed salą, nerwowo uderzając stopą o podłogę.
Nadal się nie obudziła..
Na prawdę się o nią boję.
Siedziałem ze spuszczoną głową i łokciami opartymi na kolanach.
-Pan Bieber? - spytał lekarz.
-Tak, czy coś się stało? - ustałem.
-Chciałbym zadać panu kilka pytań, mogę?
-Tak, oczywiście. Ale dlaczego akurat mi? - zmarszczyłem brwi.
-Bo jest pan jedynym, który jest tutaj z rodziny lub znajomych dziewczyny. - mruknął.
-W porządku - ruszyłem za nim.
Weszliśmy do małego pomieszczenia na końcu pomieszczenia.
Usiadłem na krześle przed lekarzem.
-Więc kim jest pan dla pacjentki? - założył okulary i wziął do ręki zeszyt.
-Jestem jej chłopakiem.
-Długo jesteście razem? - spojrzał na mnie
-Dwa może trzy tygodnie. - westchnąłem.
-Czy dolegało coś pacjentce wcześniej? Zauważył pan jakieś zmiany?
-Nie, nic jej nie dolegało. Jeśli chodzi o zmiany też nic nie zauważyłem. - pokiwałem głową.
-Wie pan co się dokładnie stało?
-Tak, byłem przy prawie całym zdarzeniu.- przełknąłem ślinę. -Emilie chciała, żebym po nią przyjechał pod Star Caffee, więc robiłem to o co mnie poprosiła. Kiedy wysiadłem z samochodu ona wybiegła na ulicę no i wtedy uderzył ją autobus. Od razy do niej podbiegłem ale była nieprzytomna. Wiem również dlaczego wybiegła. Dowiedziała się, że jej matka, która podobno nie żyje, nagle kurwa zmartwychwstała. Nie dziwię się, że się załamała bo gdyby mi się takie coś przydarzyło to wkurzyłbym się. - zacisnąłem pięści.
-Proszę się nie denerwować. Ma pan numer do tamtej kobiety?
-Nie, ale mam to jej męża. - wyjąłem telefon.
-Mógłby pan mi go podać?
-Oczywiście.
*
Po kilkunastu minutach zjawił się James z Anastasią.
Spojrzała na mnie z żalem.
Chuj mnie to obchodzi...
Wyszedł również lekarz, z którym wcześniej rozmawiałem.
-Przepraszam, mógłbym do niej wejść?
-Tak, ale nie na długo. - posłał mi lekki uśmiech.
Szybko wszedłem do mojej księżniczki.
Kiedy ją zobaczyłem, moja twarz od razu pobladła.
Widok jej, nieprzytomnej z kilkoma kabelkami do ciała...
Gdybym przyjechał wcześniej może by się to nie wydarzyło.
Usiadłem na krześle obok niej.
Chwyciłem jej dłoń i złożyłem na niej pocałunek.
-Cześć skarbie. - szepnąłem. -Nawet nie wiesz, jak za tobą tęsknię. - westchnąłem.
-Proszę, obudź się.. tak bardzo mi cię brakuje, zrób to dla nas, kocham Cię. - po moim policzku spłynęła jedna słona łza.
Szybko ją otarłem i spojrzałem na twarz dziewczyny.
Wyglądała tak spokojnie..
-Kochanie.. -uciąłem. - Proszę Cię, obudź się. Wiem, że mnie słyszysz. - westchnąłem. -Powinienem by cię odepchnąć albo zareagować wcześniej. Wtedy nic by się nie stało. - ostatnie zdanie wypowiedziałem szeptem.
Zerknąłem na nią.
Nadal spała.
Jeśli się nie obudzi to nie wiem co zrobię..
-Emi, chociaż spróbuj, spróbuj da nas.. - szepnąłem i skierowałam się w stronę drzwi.
****************
Przepraszam, że taki krótki ale wychodzę za chwilę i nie zdążyłam napisać,
Zapraszam na moje drugie opowiadanie: http://as-long-as-you-love-me-jbff.blogspot.com/
Komentujcie...
DO NASTĘPNEGO XX
Wspaniały rozdział! Nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńDziękuję❤
Usuń