- skomentuj, proszę :)
- Zapraszam na świetnego bloga ♥ ---> http://too-easy-love.blogspot.com/
- Miłego czytania :*
- Rozdział nie jest do konca sprawdzony, więc przepraszam za błędy :)
Aby uniknąć kolejnej kłótni, zeszłam.
Stała tak w czerwonej sukience do kolan, czarnym płaszczyku i czerwonych szpilkach. Włosy miała spięte w koka. Mimo tego, że wygląda na miłą osobę, wcale taka nie jest.
-Tak? -spytałam
-Dziś na kolacje przychodzą znajomi z firmy, chciałam Cię prosić o przygotowanie tego ze mną. -Powiedziała zdejmując płaszcz.
-No okey, ale teraz nie czuje się najlepiej.
-A nie powinnaś być w szkole?
-Tak, ale jak wychodziłam z łazienki jakiś chłopak uderzył mnie drzwiami i zostałam zwolniona z lekcji.
-Tylko przez to opuściłaś zajęcia?! -Podniosła głos.
-Tak! Tylko dlatego. -Zrobiłam cudzosływ palcami.
-Dobra. Nie mam czasu się z Tobą użerać. Za pół godziny zaczynami wszystko szykować.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego pokoju.
Połozyłam się na łóżku. Weszłam na facebooka. Jedno zaproszenie do znajomych. Justin Bieber. Uśmiechnęłam się do siebie, potwierdziłam. Zaczęłam przeglądać stronę głowną, nic ciekawego.
*****
Własnie przygotowywuje z Emmą steki. Nie lubie gotować. Prawie nigdy mi to nie wychodzi, e cóż. Goście mają się zjawić za godzine. Ma przyjść kolega tata z zoną i dzieckiem. Ciekawe, chłopak czy dziewczyna, wiem tyle, że jest miedzy nami rok różnicy, ja jestem ta młodsza.
*****
-Wow wyglądasz ślicznie. -powiedział tata.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się szeroko.
Justin Po' V
Mieliśmy się wybrać do kolegi Mojego ojca z pracy. Nie chciałem iść do czasu, kiedy powiedzono mi, że będzie tam dziewczyna. Ubrałem czarne spodnie z opuszczonym krokiem, biały t-shirt i czarną marynarkę. Na nogi wsunąłem białe supry. Włosy ułożyłem na żel.
Byłem gotowy i wyglądałem zajebiście. Tak Wiem, jestem skromny. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na kolacje.
Emilie Po'V
Jest 18:30 goście powinni się za chwile zjawić.
-Emilie, jak przyjdą goście zachowuj sie. - powiedziała Emma.
-Tak tak.... -Warknęłam.
-Emma... -Tata rzucił jej pioronujące spojrzenie. -Skarbie, po prostu bądź sobą. -Powiedział tuląc mnie lekko.
-Dzięki tato, kocham Cię. -Powiedziałam cicho.
W całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. Wreszcie są.
Stoje z Emmą na środku salonu.
Słyszę znajomy głos.
Wtedy wchodzi facet z żoną a za nimi chłopak.
Justin....
-Dobry Wieczór. - Mówię.
-Witaj, ty pewnie jesteś Emilie. - Mowi mężczyna całując moją dłoń.
-Tak, to ja.- mówię uśmiechając się lekko.
Podchodzę do Justina.
-Hej. - Mówię.
-Cześć. - odpowiada.
-Zbieg okoliczności tymi drzwiami? - zachichotałam.
- Możliwe. - powiedział lekko się śmiejąc.
*****
Siedzimy przy stole. Wszyscy jedzą oprócz mnie. Nie jem dużo. -Emilie skarbie dlaczego nie jesz? - Spytał tata.
- Nie jestem głodna, tato. - Uśmiechnęłam się lekko.
-Ale nic dziś nie jadłas, zjedz chociaż sałatki. -Powiedział z troską.
-Ugh... Dobrze.. - Syknęłam
Nałożyłam sobie sałatki.
Nie jestem głodna, jeju..
Czułam wzrok Justina na sobie. Nie zwracałam na to uwagi.
Rodzice moi i Justina rozmawiali o interesach i różnych tego typu rzeczach.
-No to macie wakacje- powiedział tata Justina lekko klaszcząc w dłonie.
-Tak, w końcu. - Powiedziałam wycierając usta serwetką.
-Jaką miałaś średnią na koniec słońce? - zapytała kobieta.
-Mamo. - powiedział Justin przez zaciśnięte zęby.
-Nie szkodzi. - uśmiechnęłam się lekko. - cztery osiemdziesiąt pięć.
-O to bardzo ładnie. Pewnie mama i tata są z Ciebie dumni.
-To nie jest moja mama. -Powiedziałam cicho. W moich oczach zebrały się łzy.
-Przepraszam.-Powiedziała pocierając moją dłoń.
-Nic się nie stało. Przepraszam na chwilę. - powiedziałam wstając od stoły.
Poszłam do kuchni. Wyjęłam z szuflady husteczki. Wytarłam mokre policzki.
-Wszystko okey? - usłyszałam znany mi głos.
-t tak. - powiedziałam patrząc na postać przede mną.
-Wyjdź, proszę, chce być sama. -Syknęłam
-Nie.- powiedział stanowczo. -Dlaczego?- zapytałam.
-No bo nie zostawię Cię samej. - Powiedział
-Umiem sobie poradzić sama. - Warknęłam.
Jezu, czemu On nie może po prostu odpuścić!?
Stoimy już z 10 minut w ciszy. Super... Westchnęłam.
-Idziemy? - spytałam -poczekaj. - zatrzymał mnie.
-Co znowu? - spytałam zirytowana.
-To nie jest twoja mama? - zapytal wskazując na salon.
-Nie. - powiedziałam szybko.
-Opowiedz mi o tym. - szepnął trzymając ręce na moich ramionach.
-Okey...
Opowiedziałam mu wszystko, co sie działo w przeciągu dziesięciu lat. Zajęło mi to jakies dwadzieścia minut. Chłopak słuchał mnie uważnie, wyglądał na bardzo zaciekawionego.
To moje życie jest tak bardzo ciekawe?
-Dużo przeszłaś. - powiedział cicho po jakimś czasie. - Ale mimo tego, wyglądasz na silną osobę. No i oczywiście nią jesteś. - złapał moją rękę.
-Bardzo mi jej brakuje. - rozpłakałam się.
-Ej nie płacz. - Powiedział wstając po czym mnie przytulił. W moim brzuchu wybuchło ogromne stado motyli. Czułam się jakbym miala 14 lat i pierwszy raz przeżywała pocałunek.
-O widzę, że się dobrze się bawicie. - powiedział tata.
-Ja jakoś nie. - powiedziałam odchodząc od chłopaka.
-Chodź do nich. - wstałam poprawiając swoją sukienke. Dobrze, że dziś pomalowałam się wodoodpornym tuszem.
Usiedliśmy przy stole. Dokończyłam jeść sałatkę, którą nałożyłam wcześniej. Mój tata i Justina rozmawiali o pracy a Emma i Pattie- mama Justina o ubraniach. Tylko my siedzieliśmy cicho. Mój telefon zaczął dzwonić. Kompletnie zapomniałam o 'babskim wieczorze' z Sharon. Wyszłam szybko z salonu. Weszłam do mojego pokoju i zadzwoniłam do przyjaciółki.
-No w końcu! - powiedziała.
-Sorry, na kolacji jest kolega mojego ojca z pracy i wiesz. - Westchnęłam.
- I co z naszym wieczorkiem? - spytała śpiewając.
-Nie wiem.. Zaraz zapytam taty i zadzwonię.
-Okey to czekam. - powiedziała, po czym się rozłączyła. Zdjęłam buty. Poszłam do salonu gdzie był mój tata. Poprosiłam go na chwilę.
-Tato, czy Sharon może przyjść do mnie na noc? -spytałam robiąc maślane oczka.
- Tak, oczywiście. Wszystko dla mojej kochanej córeczki. - dał mi buziaka w czubek nosa.
- Dziękuje tato, kocham Cię. - Powiedziałam przytulając go.
Justin Po' V
Szkoda mi Emilie. Naprawdę dużo przeszła. Wyglądała dziś tak seksownie, że mógłbym ją brać tu i teraz. Podsłuchałem jej rozmowę z ojcem.
-Tak, oczywiście. Wszystko dla mojej kochanej córeczki.
Dał jej buziaka w nos.
Jak słodko.
-Dziękuje tato, kocham Cię.
Przytuliła go.
Jak jest przy mnie czuję się inaczej niż przy innych dziewczynach. Ona jest w pewnym rozdzaju inna.
Lepsza...
Podoba mi się. Nawet bardzo.
-Nie przeszkadzam? - spytałem wychodząc z salonu.
-Nie. - powiedziała uśmiechając się.
-Mozemy pogadać?
-Jasne. Chodź do mojego pokoju. - odwróciła się i szybko ruszyła w strone pokoju. Zebrała z łóżka ubrania, które miała na sobie wcześniej i rzuciła na podłoge.
-Fajnie tu masz. - powiedziałem oblizując usta.
-O czym chciałes rozmawiać? -spytała.
Emilie Po'V
Justin chciał ze mną porozmawiać. O czym? Nie mam pojęcia...
-O czym chciałes rozmawiać? - spytałam kładąc się na łóżku
-Chciałem Cię lepiej poznać. - powiedział siadając obok mnie.
-Okey, a co chcesz konkretnie wiedzieć?
-Wszystko. - wyszeptał patrząc na mnie.
-Emm no za dużo do mówienia. - zachichotałam, na co mi zrównał.
- Mamy czas.
- Możemy zagrać w dziesięć pytań. - usiadłam.
- Okey, zaczynasz. - uśmiechnął się.
- Co lubisz robić? - spytałam - Jeździć na desce, chodzić na imprezy - poruszył zabawnie brawiami na co się zaśmiałam. - I grać w piłke nożną. - oblizał usta. - Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Widać to po rzeczach w moim pokoju, to fioletowy. - Zachichotałam. - Co lubisz jeść?
- Kocham naleśniki i hot dogi z takiej fajnej knajpy blisko mojego domu. - zaśmiał się. -kiedyś cię tam zabiorę.
- Kiedyś?,czyli kiedy? - spytałam. Naprawdę chciałam z nim wyjść. Podobał mi się, ale nie chciałam mu tego pokazywać.
- Kiedy chcesz. - szepnął.
- Okeey. - powiedziałam wstając z łóżka.
- Gdzie idziesz? - spytał.
-Muszę zadzwonić, daj mi chwilę. Wybrałam numer do Sharon.
-Heeejka, no tata się zgodził, więc możesz przyjść. - powiedziałam uśmiechając się.
- za piętnaście minut jestem! - krzyknęła.
- okey. - zachichotałam.
- To pa, kocham! - krzyknęła.
- Ja też, papa. Rozłączyłam się.
Czemu ona nigdy nie może mówić cicho?
Przez nią kiedyś stracę słuch.
Mówię serio....
Odłożyłam telefon na biurko. Spojrzałam na łóżko, gdzie wcześniej siedział Justin. Zmarszczyłam brwi. Gdzie on jest?
-Bu! - krzyknął, łapiąc mnie w pasie.
- Justin! - pisnęłam. - Nienawidze Cię, nie odzywaj się do mnie. - zrobiłam minę obrażonego dziecka. - Oboje wiemy, że jest inaczej. - podszedł bliżej.
-Co masz na myśli? - spytałam cicho.
- Widzę, że Ci się podobam. -szepnął. Staliśmy patrząc sobie w oczy. Nie wiedziałam co mu na to odpowiedzieć. Stwierdziłam skłamać.
- Skąd taki pomysł? - zapytałam unosząc jedną brew.
- Widzę. - wzruszył ramionami.
-Mylisz się. - odsunęłam się.
- okłamujesz mnie skarbie. - znów do mnie podszedł.
- Nie okłamuje Cię, skarbie.- użyłam tych samych słow co on. - nie mam powodu, żeby cię okłamywać. - podniosłam ręke.
- Och, czyżby napewno? - zapytał. Przysunął się, ja się odsunęłam ale moje plecy uderzyły w ścianę. - I co teraz zrobić? - spytałam przez śmiech.
-A co mam zrobić? - spytał podnosząc jedną brew. Wiem, że miał na mnie ochotę.
-Zrób co chcesz i co uważasz za słuszne. - szepnęłam patrząc w jego oczy.
- Okey. - powiedział cicho. Nagle chłopak wpił się w Moje usta. Odwzajemniłam pocałunek.
Jeju, jak on dobrze całuje...
Ręce chłopaka znalazły się na moich biodrach. Owinęłam ręce na jego szyi. Przyciągnęłam go do siebie tak, że między nami nie zmieściłaby się nawet kartka papieru. Chłopak polizał moją dolną wargę prosząc o wstęp do mojej buzi. Chciałam się z nim podroczyć. Nie pozwoliłam na to. Chłopak ścisnąl moje pośladki na co gwałtownie wciągnęłam powietrze. Wykorzystując tą chwile, chłopak wślizgnął się do moich ust. Nasze języki walczyły o dominację. Powoli brakowało mi tchu, ale nie chciałam przerywać pocałunku. Justin złapał moje uda i uniósł mnie do góry. Owinęłam nogi wokół jego pasa. Oderwaliśmy się od siebie na chwile, aby zaczerpnąć powietrza.
- Pocałuj mnie jeszcze raz. - wyszeptałam, zamykając oczy.
- z chęcią. - powiedział szybko.
Ponownie mnie pocałował. Jego usta z moimi, to naprawdę czysta perfekcja. Moje dłonie błądziły w jego włosach. Mój telefon zacząl dzwonić. Postanowiłam nie odbierać. Nie chcę przerywać tej chwili.
- Emilie! - usłyszałam wołanie mojego taty.
-Nie idź, proszę. - powiedział chłopak przez pocałunek.
-Nie idę. Ale stop. - odsunęłam się delikatnie.
-Słucham? - krzyknęłam.
- Sharon przyszła, zaraz tu będzie.
- okey, to wpuść ją. - powiedziałam.
-Mamy tylko chwilę. - wyszeptałam patrząc chłopakowi w oczy. -Nie zmarnujmy jej.
- A co jeśli tu wejdzie? - spytałam cicho.
-będziemy słyszeli. - wyszeptał.
Dałam mu buziaka. Nie, dla niego to za mało... Pocałował mnie PONOWNIE... Z chęcią odwzajemiłam go, lecz bałam się, że ktoś nas nakryje, a tego bym nie chciała.
-Emilie! - usłyszłam głos Sharon. Super, wiedziałam, że tak będzie...
*********************************
3 Rozdział :*
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Pod pierwszym rozdziałem były 2 komentarze.
Tak wiem, mało ale dobre i to.
Pod 2 nie było nawet jednego.
Więc tak.
3 komentarze- nowy rozdział :)
Ja będe go pisała do czasu, kiedy będą te trzy kom.
Będzie dłuższy bądź krótszy :)
Do następnego :3
Sharon ich nakryła? :o
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i dużo się dzieje, czekam na kolejny:)
too-easy-love.blogspot.com
Hahah, tak ;)
UsuńMiło, że czytasz moje opowiadanie, lecz ono nie jest tak dobre jak Twoje :*
Cudowne opowiadanie! Uwielbiaaaam
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło, mam nadzieje, że zostaniesz ze mną :) ;3
OdpowiedzUsuńSuper!! Bardzo podoba mi się to opowiadanie .Z niecierpliwością czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości kiedy następny?? ;*
Dzisiaj ;* około 16/17/18 :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że zostaniesz ze mną :3
Oczywiście ze zostanę ;3
Usuń