czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 10


 
Miłego czytania ♥

Do moich nozdrzy dotarł zapach naleśników.
Usiadłam.
Moja głowa bolała.
-Justin. - powiedziałam.
Chłopak po chwili się zjawił.
-O hej. - uśmiechnął się szeroko.
-Która jest godzina? - podrapałam się w tył głowy.
-Przed trzecią. Boli Cię głowa?- usiadł obok mnie.
-Trochę. - westchnęłam.
-Przepraszam. - pogładził moją rękę.

*****

Po zjedzonym obiedzie, poszliśmy z Justinem obejrzeć film.
Wtuliłam się w niego.
Chłopak pocałował czubek mojej głowy.
Kiedy film się skończył, mój telefon zaczął dzwonić.

Tata.
-Tak?
-Cześć Emilie. Zaraz po ciebie przyjadę, zbieraj się.
-Okey, już idę.- westchnęłam.
Odłożyłam słuchawkę.
 Poszłam po wszystkie Moje rzeczy.
Pożegnałam się z Justinem i wyszłam przed jego dom.
Czekałam chwilę na tatę.

*****

Jesteśmy na klatce.
 Boje się, jak to wszystko wygląda. 
Otworzyłam drzwi.
 Westchnęłam.
-I co teraz? - odwróciłam się w stronę taty.
-Zrobimy remont w kuchni i tu.
-A okey. - wzruszyłam ramionami. - Idę do siebie. - wskazałam na drzwi.


*

 Leżę na łóżku.
Patrzę się w sufit.
Moje życie, na prawdę jest bardzo ciekawe....
Przekręciłam się na bok.
Moja głowa dała o sobie znać.

Syknęłam z bólu.
Muszę wziąć  tabletki przeciwbólowe.
Powoli wstałam i poszłam do mojej po pożarowej kuchni.
Wyjęłam z szafki tabletki.
Wzięłam dwie i schowałam pudełko.

 Połknęłam je i napiłam się wody.
Wróciłam do pokoju.
Wyjęłam z szafy piżamę i czystą bieliznę.
Skierowałam się z łazienki.
Zaczęłam wlewać wodę do wanny.
W między czasie, zmyłam makijaż

 Zdjęłam ubrania i weszłam do wody.
Po chwili byłam odprężona. 


*****


Po umyciu się załatwiłam swoją potrzebę. 
Ubrałam się w piżamę. 
Wysuszyłam włosy i wróciłam do pokoju.
Wzięłam z półki książkę. Usiadłam na łóżku, po turecku.
Zaczęłam czytać.
 
*****
 
 Moje powieki z czasem stawały się ciężkie.
Odłożyłam książkę na szafkę nocną.
Wzięłam telefon.
Sprawdziłam Facebooka, instagrama i twittera.
Odłożyłam mojego IPhone'a.
Zgasiłam światło.
Wtuliłam się w pościel i poszłam spać.
 
*
 
 Obudziłam się.
Albo nie- obudziły mnie krzyki.
Wyszłam z łóżka.
Wyszłam na korytarz, żeby posłuchać o co chodzi.
-Nie! To jest wina tej suki! - krzyknęła Emma.
-To jest moja córka! I to nie jest jej wina! - warknął.
-Przed wyjściem, wszystko sprawdziłam. Ona była sama w domu i ona spowodowała pożar! - syknęła.
-Wyjdź stąd! - krzyknął tata.
Szybko pobiegłam do pokoju.
Emma myśli, że to ja spowodowałam ten pożar.
Ale...
Nie to na pewno nie ja......
Jak ona Może mnie o to obwiniać..
Położyłam się na łóżku.
Zacisnęłam powieki, powstrzymując chcące wydostać się na zewnątrz łzy.
Przetarłam twarz i weszłam z pokoju.
Poszłam do łazienki.
Umyłam zęby i pomalowałam się.
Skierowałam się do pokoju.
Wyprostowałam włosy.
Wzięłam telefon z szafki nocnej.

Ja: Idziemy na zakupy! Za 10 minut u Ciebie jestem. xx

Wzięłam torebkę, schowałam tam wszystkie potrzebne rzeczy.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne.
Wyszłam z pokoju.
Rozejrzałam się po domu.
Taty nie ma..
Zamknęłam drzwi i wyszłam.

*****

Jestem pod domem brunetki.
Zapukałam do drzwi.
 Stanęła w nich Sharon.
-Hej! - weszłam.
-Jest dziesiąta! Ja dopiero wstałam! - jęknęła.
-Oj nie narzekaj, tylko rusz swój szanowny tyłek. - usiadłam na kanapie.
-Jestem w piżamie. - wskazała na swój strój.
-No to się ruszaj, ja pooglądam sobie telewizję.
-Uparte dziecko. - powiedziała pod nosem.
-Jestem starsza o trzy miesiące. - krzyknęłam.
Włączyłam telewizor.
Zaczęłam oglądać jakieś reality show.
Po około 45  minutach zobaczyłam Sharon.
 -Już. - uśmiechnęła się.
-Okey, to idziemy. - wyłączyłam telewizor.
 
*****
  Jesteśmy przed galerią.
-Gdzie najpierw idziemy? - spytała Sharon.
-Do Starbucksa. Nic jeszcze nie jadłam.
-Nie ty jedyna. - złapała się za brzuch, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.

*

-No, najadłam się. - westchnęłam.
-A ja bym jeszcze coś zjadła. - wzięła do ręki menu.
-Proszę Cię.. Ja nie mam już siły. - zachichotałam.
-Cicho bądź. - wstała.
Podeszła do lady.

*****

Wyszłyśmy. Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy, to H&M
Po dwóch godzinach szukania, wreszcie znalazłam coś dla siebie. 
-Wow, w tej sukience wyglądasz bosko. - klasnęła w dłonie. 
-Kupić? - obróciłam się.
 -Tak, mówię ci, Justinowi się spodoba. - poruszyła zabawnie brwiami. 
-Okey. -zachichotałam. 
-Ja czekam przed sklepem, na jakiejś ławce, nogi mi odpadają. - westchnęła. 
Ubrałam się i poszłam do kasy.
Kiedy płaciłam, przybiegła do mnie Sharon. 
-Szybko! Musisz coś zobaczyć!- pisnęła i pociągnęła mnie za sobą.
 Zaprowadziła mnie na drugi koniec galerii. 
-Tylko cicho teraz. I jakby coś, możesz na mnie liczyć. - uśmiechnęła się lekko.
 Po cichu poszłam na dziewczyną. 
-Patrz tam. - wskazała palcem na chłopaka. 
To był Justin.
 Z jakąś dziewczyną.
 Miał ją na kolanach. 
Czuje się jak szmata... 
-Chodźmy stąd. - powiedziałam cicho.
 -Wszystko okey? - szepnęła. 
-T-tak. - w moich oczach zebrały się łzy.
 -Emi, nie płacz. - przytuliła mnie.
-Idę do niego. - warknęłam.
-Na pewno?
-Tak. Poczekaj tu na mnie.
Wytarłam łzy.
Poszłam tam szybkim i zdecydowanym krokiem.
On mnie zdradza?
Nie wiem, czy byłby do tego zdolny...
-Justin! - pisnęłam. - Jak mogłeś zrobić mi  to zrobić?! - krzyknęłam.
-Emilie, to nie tak jak myślisz. - wstał.
-Nie zbliżaj się do mnie. - odsunęłam się.
-Daj mi to wytłumaczyć. - westchnął.
-Nie. Nie chcę z tobą rozmawiać, nie chcę cię widzieć ani przebywać z tobą w tym samym pomieszczeniu! - warknęłam.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do Sharon, która przyglądała się temu wszystkiemu.
-Emilie! - krzyknął.
Nie zamierzałam się zatrzymać, po prostu wyszłam stamtąd.
 
 
****************************
Wiem, trochę mało w nim Justina.
W tym tygodniu praktycznie nie miałam wolnego czasu :/
Komentujcie! 
Nie wiem kiedy pojawi się następny, ponieważ teraz jest majówka i każdy ma plany także..
Wchodźcie i sprawdzajcie :* 
 
 

2 komentarze:

Layout by
Leila