- Zapraszam do komentowania :))
- Przeczytajcie notatkę pod rozdziałam! :)
- Rozdział z dedykacją dla mojej przyjaciółki Wiktorii ♥ dzięki za pomoc ;*
Miłego czytania ♥
W tym momencie nienawidzę siebie za to, że co pocałowałam.
Odepchnęłam od siebie chłopaka.
-Csiii, bo tata cie usłyszy. - Syknęłam zamykając drzwi
-Co ty wyprawiasz Ems?! - powiedziała Sharon.
- To nie tak jak myślisz..
- Czemu mi nie powiedziałaś że masz chłopaka? - spytała.
-To nie jest mój chłopak. - warknęłam spoglądając na Justina.
Stał tam gdzie wcześniej, trzymając ręce w kieszeniach.
- No przepraszam bardzo.. Ale to wyglądało jakbyście byli razem. - skrzyżowała ręce na piersi.
-Jezu Sharon.. - Syknęłam.
- nic się tu nie działo. - powiedział Justin.
- Opowiedzcie mi wszystko. -przeniosła ciężar ciała na lewą nogę.
-Okey. - Powiedział Justin. - Niech Emilie ci wszystko powie. - Zaśmiał się Justin.
-Zamknij się. - Syknęłam.
Chłopak podniósł ręce w geście obronnym.
-to ja idę do łazienki a wy sobie pogadajcie. - powiedział wychodząc.
-no więc co masz na swoje usprawiedliwienie Emilio Jones? - spytała krzyżując ręce na piersi.
-Wiem jak to wygląda ale miedzy nami nic nie ma. Uderzyłam mnie w szkole drzwiami i teraz przyszedł na kolację i tyle.
Przez chwilę zastanawiała się nad tym co jej powiedziałam.
-Okey, wierzę Ci. - powiedziała.
- Dzięki. - przytuliłam ją.
-To co robimy? - zapytała.
- Co chcesz, wybór należy do Ciebie. - powiedziałam siadając na łóżku.
- Too... Pomalujmy paznokcie! - pisnęła.
- Okey, idę po lakiery. - wstałam z łóżka
Poszłam do łazienki.
Widzę, że świecie się światło.
Pukam do drzwi.
-Justin?- spytałam.
- Wejdź. - Powiedział.
Chwilę się wahałam przed wejściem.
Weszłam.
-Co robisz? - spytałam
- układam włosy.
- Idziesz tam do nas? - spytałam sięgając lakiery z szafki.
- Nie wiem. - powiedział odwracając się do mnie.
- Już jej powiedziałam, rozumie więc możesz iść ze mną.
- Nie, lepiej nie.
-No chodź. - westchnęłam ciągnąc go za rękę. - Proszę. - zatrzepotałam rzęsami.
- Jest już późno, zaraz będziemy iść.
- Co ci się stało? - zapytałam.
- Nic, wracaj do niej. - powiedział wychodząc.
Emm.. Co się teraz dokładnie wydarzyło?
Wróciłam do pokoju.
-Co jest? - zapytała Sharon
-Nic, rozmawiałam z Justinem. - westchnęłam.
-Mam do Ciebie pytanie. - szepnęła.
-Wal. - zachichotałam.
-Czy dla ciebie ten pocałunek z Justinem coś znaczył? - westchnęła.
-Nie... - szepnęłam.
Usłyszałyśmy dźwięk zamykających się drzwi. Spojrzałyśmy na nie.
-Justin... - szepnęłam i szybko zerwałam się z łóżka.
Pobiegłam za nim.
Weszłam do salonu.
-Tato gdzie jest Justin?
-Wyszedł się przewietrzyć. Coś się sta..
-Nie. - przerwałam mu.
Wyszłam z bloku.
Bez butów. W tym momencie mnie to nie obchodziło.
Zobaczyłam chłopaka siedzącego na ławce.
Poszłam tam.
-Justin. - powiedziałam.
-Co?
-Spójrz na mnie.
Cisza.
-Justin, proszę. - krzyknęłam.
-Skoro to dla ciebie nic nie znaczy to czemu tu jesteś? - wstał.
-Bo to jest dla mnie za szybko. Nie znamy się nawet jeden dzień! - krzyknęłam.
-Dobra zapomnijmy o tym. - powiedział odchodząc.
Wyprzedziałam go i wbiegłam do pokoju.
- Ma problemy, kurwa. - syknęłam siadając obok Sharon.
- O co poszło? - spytała pocieszającym tonem.
-Ma do mnie pretensje, że to on mnie pocałował! - krzyknęłam.
-Csii.. Spokojnie.- przytuliła mnie.
-Mam nadzieje. - westchnęłam.
- to malujemy te paznokcie? - zapytała.
- okay, jasne. - uśmiechnęłam się.
-Jaki kolor wybierasz? - spytała zapalając światło.
-Czerwony. - Zachichotałam. zresztą jak zawsze.
-Tak myślałam. - zaśmiała się. - Ale chciałam się upewnić.
-A Ty?
-A jak myślisz? - zachichotała.
-Różowy? - spytałam malując pierwszy paznokieć.
-Tak! - pisnęła.
Zaczęłyśmy rozmawiać o zawodach na które mamy zamiar się wybrać. Piłka nożna. Od siódmego roku życia gramy. Moim zdaniem jesteśmy na prawdę dobre.
-Gotowe.- odetchnęłam.
-Ja też. - zachichotała.-Jakie lasencje! - pisnęła.
-Jesteś szalona. - zaśmiałam się.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. - powiedziała dmuchając na swoje paznokcie.
*********
Jest godzina 22:07
Od godziny siedzę z Sharon i oglądamy film.
Gwiazd naszych wina.
Jeju, jaki ten film jest cudowny.
-Emilie! - krzyknął tata.
Zatrzymałam film.
-Tak?
-Pozwól na chwilkę.
Jezus Maria. -westchnęłam wstając z łóżka.
-Hmm? - mruknęłam
-Goście idą, chodź ich pożegnać. - powiedział ciągnąć mnie do salonu.
-No to Emilio, życzę Ci udanych wakacji, słonko. - Powiedziała Pattie całując mnie lekko w policzek.
-Dziękuje. - powiedziałam spoglądając na Justina, patrzącego na mnie.
- Do widzenia Jeremy. - szepnęłam przytulając go.
- To powinniśmy już iść. - powiedział Jeremy.
- Odprowadzę Was. - powiedziała Emma.
Justin, wyszedł pierwszy z pomieszczenia.
Trudno.
I to może moja wina, że mnie pocałował.
No dobra, ja tego chciałam.
Nic między nami nie było, nie jest i nie będzie...
Justin Po'V
Albo coś nami jest albo nie ma.
Najpierw mnie całuje, a potem mówi, że to nic dla niej nie znaczy..
Niech się zdecyduje a nie.
Tylko, nie potrzebnie na nią tak naskoczyłem. Nawet się z nią nie pożegnałem, a nawet nie wiem kiedy są teraz zobaczę.
Emilie Po'V
Obejrzałyśmy film.
Jest godzina 22:56
-Idziemy spać? - spytała Sharon.
-Tak, ale najpierw idę wziąć prysznic, za dziesięć minut wrócę. - wzięłam z garderoby piżamę.
Weszłam pod prysznic.
Ciepła woda rozluźniła moje spięte mięśnie.
Wtarłam w ciało żel o zapachu truskawek. Utarłam w skórę głowy szampon. Kiedy już się odświeżyłam wytarłam ciało białym puchatym ręcznikiem. Włożyłam bieliznę i piżamę.
Zmyłam makijaż.
Moje mokre włosy rozczesałam i wyszłam z łazienki.
Weszłam do pokoju. Sharon już spała. Nawet się nie przebrała.
Zaśmiałam się pod nosem.
Weszłam pod kołdrę.
Wzięłam mój telefon.
Sprawdziłam twittera.
Włożyłam mojego Iphone'a pod poduszkę i próbowałam usnąć.
Coś mi nie pozwalało.
Ciągle myślałam o dzisiejszej sytuacji z Justinem.
Dobra, jutro go przeproszę. A teraz idę spać.
-Dobranoc Sharon. - szepnęłam.
-yhym. - wymamrotała.
Zachichotałam.
Po chwili odpłynęłam.
*****
W nocy obudził mnie dziwny szmer.
Leniwie otworzyłam oczy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej.
Nie dostrzegałam nic dziwnego. Zapaliłam lampkę nocną.
-Kurwa, Sharon.. Dostałam prawie zawału. - Spojrzałam na przyjaciółkę, która szukała czegoś w torbie.
-Nie mogę znaleźć telefonu. - biegała po pokoju.
-Nie masz go pod poduszką? Albo w kieszeni? -spytałam kładąc się.
Dziewczyna podeszła do łóżka. Podniosła poduszkę do góry.
A właśnie tam był jej telefon.
-Ojej. Był tam. - Zachichotała. -Skąd wiedziałaś? - położyła się na łóżku.
-Zrobiłaś mi taki syf w pokoju... Dziękuje. - powiedziałam ironicznie.
Leniwie otworzyłam oczy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej.
Nie dostrzegałam nic dziwnego. Zapaliłam lampkę nocną.
-Kurwa, Sharon.. Dostałam prawie zawału. - Spojrzałam na przyjaciółkę, która szukała czegoś w torbie.
-Nie mogę znaleźć telefonu. - biegała po pokoju.
-Nie masz go pod poduszką? Albo w kieszeni? -spytałam kładąc się.
Dziewczyna podeszła do łóżka. Podniosła poduszkę do góry.
A właśnie tam był jej telefon.
-Ojej. Był tam. - Zachichotała. -Skąd wiedziałaś? - położyła się na łóżku.
-Zrobiłaś mi taki syf w pokoju... Dziękuje. - powiedziałam ironicznie.
-Nie ma za cooo. - powiedziała ziewając.
-Idę spać. Ty rób co chcesz.
-Tylko, że to właśnie ty mnie obudziłaś. Twój telefon ciągle wibruje. - wskazała na poduszkę.
-Co ty gadasz? -wyjęłam telefon.
-Dobranoc. - położyła się na łóżku.
Faktycznie.
2 nieodebrane połączenia i 3 wiadomości.
Wszystkie od Justina...
Od: Justin.
Przepraszam.. Nie powonienem się tak zachować.
Proszę, nie gniewaj się na mnie. Zrobię co tylko chcesz tylko wybacz mi...
Proszę.
Uśmiechnęłam się lekko.
Usłyszałam ciche chrapanie Sharon.
Jak ona szybko usypia...
Odpisałam mu na wiadomość.
Ja: Jest okey. Nie przejmuj się ;) Wszystko? :D To będzie ciekawe haha wybaczam ;*
Zablokowałam telefon i położyłam się.
Chwile po tym usnęłam.
-Idę spać. Ty rób co chcesz.
-Tylko, że to właśnie ty mnie obudziłaś. Twój telefon ciągle wibruje. - wskazała na poduszkę.
-Co ty gadasz? -wyjęłam telefon.
-Dobranoc. - położyła się na łóżku.
Faktycznie.
2 nieodebrane połączenia i 3 wiadomości.
Wszystkie od Justina...
Od: Justin.
Przepraszam.. Nie powonienem się tak zachować.
Proszę, nie gniewaj się na mnie. Zrobię co tylko chcesz tylko wybacz mi...
Proszę.
Uśmiechnęłam się lekko.
Usłyszałam ciche chrapanie Sharon.
Jak ona szybko usypia...
Odpisałam mu na wiadomość.
Ja: Jest okey. Nie przejmuj się ;) Wszystko? :D To będzie ciekawe haha wybaczam ;*
Zablokowałam telefon i położyłam się.
Chwile po tym usnęłam.
***Rano***
Obudziłam się o 8:54.
Wstałam i poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby. Zdjęłam piżamę.
Weszłam pod prysznic.
Po odświeżeniu, wzięłam się za makijaż. Kiedy dokańczałam robić kreski, ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę. - powiedziałam głośno.
Drzwi powoli się otworzyły ukazując w nich zaspaną Sharon.
-A dla kogo ty się tak stroisz hm? - spytała podnosząc jedną brew.
-Musze jechać dziś spotkać się z Justinem, żeby go przerosić. - teraz wzięłam się za rzęsy.
- Okey, tylko nie róbcie tego co wczoraj. - zaśmiała się.
- Nic nie obiecuję. - zrównałam jej.
-Ruszaj się, bo chce mi się siku.
-Chwila, już kończę.
Po okołu pięciu minutach, mój makijaż był gotowy. Poszłam do garderoby wyjąć ubrania na dzisiejszy dzień.
Podeszłam do toaletki w moim pokoju, i rozczesałam włosy. Opadały swobodnie na moje ramiona.
Wyjęłam telefon.
1 wiadomość.
Od: Justin.
Wszystko :) spotkamy się dziś?
Nie musiałam się długo zastanawiać nad odpowiedzią, ale nie odpisałam.
Podeszłam do drzwi od łazienki.
-Sharon chcesz coś do jedzenia? - spytałam
-Możesz zrobić.
Zeszłam na dół.
Znów nikogo nie ma.
Super...
Postanowiłam zrobić naleśniki.
Justin kocha naleśniki...
Zrobiłam ciasto.
Zaczynam je smażyć. Mam nadzieje, że mi się udadzą.
Usłyszałam jak Sharon schodzi po schodach.
-Hejj! - pisnęła.
-Cześć. Jestem przez Ciebie nie wyspana. - nalałam ciasta na patelnię.
-Dlaczego? - spytała.
-Bo w nocy szukałaś telefonu, zrobiłaś mi syf w pokoju, a on był pod poduszką.
-Sorry - zachichotała.
Kiedy ciasto już się skończyło, przełożyłam naleśniki na duży talerz. Wyjęłam nutelle i 2 syropy.
Czekoladowy i truskawkowy.
Usiadłam do jedzenia.
-Bierz. - powiedziałam
-Biorę, spokojnie.
*****
Po zjedzonym posiłku Sharon zebrała się i poszła do domu.
Musiała coś załatwić.
Wyjęłam telefon.
Wybrałam numer do Justina.
Zadzwoniłam.
Trzy sygnały, cztery sygnały, pięć...
-Halo? - spytał lekko pod denerwowany.
-Obudziłam Cię? - spytałam cicho.
-Emilie?
-Tak. - zachichotałam.
-Tak, obudziłaś mnie, ale to nie ma znaczenia. Która jest godzina?
-Jedenasta. - zachichotałam ponownie..
-Spotkamy się?
-Tak, tylko gdzieś około 12, okey? - spytałam.
-Okey, przyjadę po ciebie.
-Do zobaczenia. - szepnęłam i odłożyłam słuchawkę.
Musiała coś załatwić.
Wyjęłam telefon.
Wybrałam numer do Justina.
Zadzwoniłam.
Trzy sygnały, cztery sygnały, pięć...
-Halo? - spytał lekko pod denerwowany.
-Obudziłam Cię? - spytałam cicho.
-Emilie?
-Tak. - zachichotałam.
-Tak, obudziłaś mnie, ale to nie ma znaczenia. Która jest godzina?
-Jedenasta. - zachichotałam ponownie..
-Spotkamy się?
-Tak, tylko gdzieś około 12, okey? - spytałam.
-Okey, przyjadę po ciebie.
-Do zobaczenia. - szepnęłam i odłożyłam słuchawkę.
********************
Dzięki za trzy komentarze :*
Kolejny rozdział czwartek/ piątek, chcę żeby był dłuższy :)
Tu macie rodziców Justina i Emilie.
Pattie Bieber, 36 lat. (wygląd jak w rzeczywistości)
Jeremy Bieber, 38 lat. -||-
*****
Emma Tomson, 35 lat.
James Jones, 38 lat.
____________________________
Do następnego.
Proszę, skomentuj :) :3
;) rozdział okey ;3
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja zaczęłam ziewać, kiedy przeczytałam o ziewaniu? XD
OdpowiedzUsuńRozdział super, szkoda mi trochę Justina:/
Czekam na kolejny:)
too-easy-love.blogspot.com