Nie wiem...
Odpuścić?
Nie...
W takim razie co?!
Już wiem...
Pobawimy się w berka!
Wiem, mam super pomysły..
Zbliżyłam się jeszcze odrobine. Po chwili odepchnęłam go i zaczęłam biec.
- O nie! - krzyknął i ruszył za mną.
Biegłam tyle ile miałam sił w nogach.
Byłam już mega znaczona ale nie poddałam się.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopak nadal mnie goni.
Był jakieś 5 metrów ode mnie.
Zwolniłam.
Biegłam na jedenastocentymetrowych obcasach.
Zatrzymałam się. Naprawdę nie mam już siły.
Chłopak złapał mnie w pasie.
-Ha! Mam Cie. - powiedział zdyszany.
-I co teraz zrobisz? - zaśmiałam się.
-Ty zdecyduj. - wzruszył ramionami.
-Odwieziesz mnie do domu? -Spytałam uśmiechając się.
-Nie. Oprócz tego.
-Pojedziemy do Mnie?
-To mi się podoba. - wziął mnie na ręce, tak jak pan młody niesie swoją małżonkę.
Postawił mnie przy samochodzie.
Wsiadłam.
*****
Nie było samochodów wiec nie ma ich w domu.
Cale szczęście...
Otworzyłam drzwi. Rzuciłam torbę na komodę. Poszliśmy do mojego pokoju. Zdjęłam buty i podeszłam do chłopaka.
-To co robimy? - szepnęłam.
- Z tobą, wszystko. - pocałował mnie w nos.
- a dokładniej? - zachichotałam.
-Nie wiem. - zaśmiał się.
-Możemy dokończyć scenę z wczoraj. - szepnęłam.
-Mi tam pasuje. - przysunął się do mnie, łapiąc moje biodra.
Chwile po tym delikatnie musnęłam jego usta. Oplotłam ręce wokół jego szyi. Pogłębiłam pocałunek. Kiedy brakowało nam tchu, odsunęliśmy się od siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy, nic nie mówiąc.
-Jednak to dla mnie coś znaczy. - szepnęłam.
-Mówisz poważnie? - zapytał.
Pokiwałam twierdząco głową
-Nawet nie wiesz jak się ciesze. - powiedział.
Chłopak zaczął mną kręcić.
-Justin! - pisnęłam przez śmiech.
-Co? - postawił mnie na ziemi.
-To znaczy, ze jesteśmy no wiesz... Razem?
-Jeśli chcesz. - wzruszył ramionami.
-Chcę. Tylko... Może na razie niech to zostanie miedzy nami.
-Jasne, dla Ciebie wszystko. - pocałował mnie w nos.
-Znamy się dopiero drugi dzień, a jesteśmy razem. No nieźle. - zaśmiałam się.
-Oj tam. - obiął mnie w pasie.
Wtuliłam się w zgięce jego szyi, na co cicho się zaśmiał.
-Co jest takiego śmiesznego? - włożyłam kosmyk włosów za ucho.
-Nie nic. - szepnął. -chyba będę się zbierać. - westchnął.
-Skoro musisz. - lekko posmutniałam.
-Ale widzimy się nie długo, prawda? - przytulił mnie mocno.
-Tak, oczywiście. - pocałowałam go w kącik ust.
-Tylko tyle? - mruknął.
-Musisz się do tego przyzwyczaić. - zachichotałam.
-nie nie nie.. - zaśmiał się. - Tak nie może być.
-A to niby dlaczego? -podniosłam jedną brew.
-Bo to nie fair. - lekko tupnął nogą.
-Nie zachowuj się jak dziecko, skarbie. - zaśmiałam się.
Usiadłam na łóżku i zdjęłam buty.
-Pożegnaj się ze mną. - jęknął.
-Już to zrobiłam. - położyłam się na łóżku.
-Oczekiwałem innego pożegnania. -Usiadł koło mnie.
-Innego? Czyli jakiego?
- No wiesz..
-Justin. - westchnęłam. -Nie przesadzaj.- usiadłam.
-Proszę. - zrobił smutną minę.
Jeju, on jest taki uroczy...
Nie chce się ciągle całować z moim chłopakiem, z którym jestem zaledwie dziesięć minut!
Ale..
Cholera! On jest cudowny..
-Ostatni raz. - westchnęłam.
Położyłam dłoń na jego policzku, i delikatnie go pocałowałam.
-Tyle Ci wystarczy. - wstałam, kierując się do szafy.
Jęknął.
-To ja idę. - westchnął i podszedł do mnie.
-Okey. - uśmiechnęłam się lekko.
-A przytulisz mnie chociaż? - otworzył ramiona.
-Przytulić mogę. - podeszłam i się w niego wtuliłam.
Kiedy go przytulałam czułam, że nic nie może mi się stać.
-To pa. Kocham Cię. - pocałował mnie w czubek głowy.
-Pa, ja ciebie też. - powiedziałam stając przy drzwiach swojego pokoju.
Odprowadziłam go do drzwi.
Zamknęłam je.
Wróciłam do pokoju.
Zdjęłam ubrania, które miałam na sobie. Założyłam czarne legginsy i białą tunikę.
Na nogi wsunęłam kapcie.
Były w kształcie owieczek.
Poszłam do salonu.
Postanowiłam obejrzeć film.
Jest 15:52 czyli za dwie godziny wrócą rodzice.
Skierowałam się do kuchni.
Wlałam do szklanki wody i zrobiłam popcorn.
Usiadłam przed telewizorem.
Wybrałam film
''Ósmoklasiści nie płaczą"
Lubie oglądać wzruszające filmy.
Tzn. Wyciskacze łez.
Włączyłam film.
Usiadłam po turecku.
Zaczęłam jeść popcorn.
*****
Kiedy film się skończył, wrócili rodzice.
-Cześć tato. - podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Cześć skarbie. Co u Ciebie?
-dobrze, znasz Justina co nie? - zapytałam lekko podskakując.
-Tak, a coś się stało?
-No ymm, jesteśmy razem! - pisnęłam podskakując jak małe dziecko, które dostało zabawkę, o której zawsze marzyło.
-Gratuluję, musimy to uczcić. Jutro zabiorę Cię za zakupy.
-A możemy iść razem na obiad? - spytałam cicho.
-Oczywiście. - przytulił mnie.
-Dziękuje tato. - odsunęłam się.
-Chcesz coś zjeść? - poszedł po kuchni, a ja za nim.
-No mogę.
-Co? Naleśniki, sałatkę owocową czy tosty? - patrzył w lodówkę.
-Sałatkę. - głośno wypuściłam powietrze.
-Okey. - wyciągnął z lodówki jedzenie i postawił na stole.
Ja i On włożyliśmy sobie porcję.
Odkąd wrócili, nie gadałam z Emmą. Nawet jej tu z nami nie ma.
No i bardzo dobrze.
Tata wstał, żeby pozmywać.
-Nie. Ja pozmywam. - zabrałam od niego talerze i podeszłam do zlewu.
-Dobrze, ja idę wziąść kąpiel. Miałem ciężki dzień. Trzymaj się skarbie. - wyszedł.
Zaczęłam zmywać naczynia.
Kiedy skończyłam poszłam do salonu. Sprzątnęłam i skierowałam się do swojego pokoju. Byłam wycieńczona.
Położyłam się na łóżku.
Leżałam i patrzyłam się w sufit.
Nudno...
Wzięłam telefon z szafki nocnej.
Wybrałam numer do Justina.
-Heeej! - pisnęłam.
-Cześć. Coś się stało, że dzwonisz? - westchnął.
-Nie, chciałam z Tobą porozmawiać. - przegryzłam wargę.
-Okey, to o czym pogadamy? - zaśmiał się cicho.
-Nie wiem. - zrównałam mu.
-Widzimy się jutro? -zapytał.
-No właśnie jest problem. - szepnęłam.
-Jaki problem? - słyszałam jak się podnosi.
-Wychodzę z tatą na obiad. - uśmiechnęłam się do siebie.
-Już myślałem, że coś jest nie tak. - wypuścił głośno powietrze.
-Nie no co ty. - zachichotałam.
-Umrę. - powiedział.
-Co? Dlaczego? - podniosłam się.
-Umrę z tęsknoty do Ciebie. - szepnął.
Justin Po'V
-Umrę z tęsknoty do Ciebie.
Wiedziałem, że się rumieni.
-Ja też. Muszę lecieć. Pa kocham Cie. - powiedziała.
-Pa. Śpij dobrze.
Kiedy usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia odłożyłem telefon na łóżko.
Wyjąłem z szafki bokserki i poszedłem pod prysznic.
Umyłem się i wyszedłem.
Założyłem moje białe bokserki Calvin'a Klein'a. Poszedłem do pokoju. Wyjąłem jeansy i czarną koszulkę.
Ubrałem się.
Założyłem białą bluzę.
Zszedłem na dół.
Wypiłem szklankę soku jabłkowego i zjadłem grzankę. Ułożyłem włosy.
Oznajmiłem rodzicom,że wychodzę.
Wsiadłem do samochodu i objechałem z piskiem opon.
Emilie Po'V
Wykąpałam się. Ubrałam krótkie, czarne spodenki i czarny crop top.
Tak wyglądała moja piżama.
Zmyłam makijaż, wziązałam włosy w warkocza, żeby nazajutrz mieć lekkie loki i wyszłam z łazienki.
Wróciłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku.
Po chwili usnęłam.
*****
Usłyszałam dziwne dźwięki.
Czemu co noc ktoś lub coś mnie budzi?!
Na początku to zignorowałam.
Coraz głośniejsze.
Jezus Maria...
Powoli otworzyłam oczy.
Usiadłam.
Czemu co noc ktoś lub coś mnie budzi?!
Na początku to zignorowałam.
Coraz głośniejsze.
Jezus Maria...
Powoli otworzyłam oczy.
Usiadłam.
Włączyłam lampkę.
Moim oczom ukazała się postać chłopaka/mężczyzny.
Moim oczom ukazała się postać chłopaka/mężczyzny.
Wypuściłam głośno powietrze, kiedy ujrzałam jego.
********************
Pod ostatnim rozdziałem był tylko 1 komentarz.
Zawiodłam się.
W tym tygodniu mam 3 dni wolne, więc BYĆ MOŻE dodam 2/3 rozdziały w tym tyg.
Następny przewiduję na wtorek :)
Super! Szkoda, że taki krótki:/
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny:*
too-easy-love.blogspot.com
Świetny. Ale krótki 😉
OdpowiedzUsuńYolo
OdpowiedzUsuń