sobota, 30 maja 2015

Rozdział 20

Miłego czytania :*




-Dzień Dobry. - mruknął. 
-Hej. - zachichotałam. 
-Jak się czujesz? - położył się obok mnie. 
-Dobrze. Bardzo dobrze. - przytuliłam się do niego.
-Dziś wracamy. - westchnęłam. 
-No wiem. - westchnął. 
-Musimy się zbierać. - usiadłam
 Wtedy zorientowałam się, że jestem całkiem naga. 
Szybko zabrałam kołdrę i się nią przykryłam. 
Wstałam cała owinięta kołdrą. 
-Skarbie widziałem Cię już nagą. - zaśmiał się. 
rzuciłam w niego pierwszą lepszą rzeczą. -
No nieźle. - mruknął. 
Spojrzałam w jego stronę. 
 Boże... Rzuciłam w niego moimi majtkami..
 -Jaki ty jesteś denerwujący. - pokręciłam głową. 
Wzięłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki.
 Weszłam pod prysznic.
 Kiedy skończyłam wytarłam ciało i założyłam bieliznę. 
Wyszłam do sypialni po suszarkę do włosów.
 Rozsunęłam walizkę i wyjęłam ją. 
Ponownie skierowałam się do łazienki i zaczęłam suszyć włosy. 
Teraz wzięłam się za makijaż. 
Schowałam kosmetyki do torby.
Ubrałam się.
W zasadzie jestem już gotowa.
Zapięłam walizkę.
Podeszłam do łóżka, usiadłam na nim i wyjęłam telefon i weszłam na twittera.
Emilie Jones @emiliejones Żegnaj Miami :(
Zablokowałam go i zawołałam Justina.
Chłopak po chwili się zjawił i zniósł moją walizkę.
Schowaliśmy bagaże do bagażnika.

-No to jedziemy. - mruknęłam. 
-No. - wsiadł. 
Coś go ugryzło? 
 Praktycznie dziś nie rozmawialiśmy... 
Wsiadłam do samochodu. 
Justin do razu odpalił silnik. 
Jechaliśmy w kompletnej ciszy.
Szczerze mówiąc irytowało mnie to. 
Nie wiem o co może mu chodzić. 
Zapytać się? 
-Tak! - powtarzał mi głos w głowie.
-Umm, Justin. - mruknęłam.
-Tak? - spytał patrząc na drogę.
-Jesteś na mnie zły? - zapytałam nieśmiało.
-Nie, dlaczego niby? - spojrzał na mnie.
-No bo jakoś nie rozmawiamy ni nic. - westchnęłam.
-Przepraszam. - pogładził moje kolano.
-Za co? - spojrzałam na niego.
-Że nie zwracałem na Ciebie uwagi. 
-W porządku. - schowałam kosmyk włosów za ucho.
Chłopak posłał mi pocieszający uśmiech.

Po chwili byliśmy przed samolotem.
Super..
Nie lubię latać...
Chyba jakoś to przeżyję, ale nie obiecuję.
Weszliśmy na pokład samolotu. 
Usiadłam po turecku.
 Wzięłam z torby słuchawki i włączyłam muzykę.
Po chwili dołączył do mnie chłopak.
Spojrzał na mnie i usiadł obok.
Uśmiechnęłam się do niego lekko.
Rozłożyłam lekko fotel.
Chce mi się spać..
Zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam.


Justin Po'V

Emilie zasnęła
Wyjąłem z jej uchu słuchawki i schowałem do jej torebki.
Tak, wiem.
Zachowałem sie głupio nie zwracając na nią uwagi.
Dlaczego?
Sam nie wiem...
Wystartowaliśmy.
Wtedy, jak się kochaliśmy..
Nie wiem, ale czułem coś co mnie do niej przyciąga.
Nie chciał bym jej stracić.
Zerknąłem na nią.
Uśmiechała się przez sen.
Ciekawe co jej się śni.

*

Do lądowania zostało pół godziny.
Brunetka ciągle śpi, ale przyszedł czas, żeby wstawać.
-Emilie.- szepnąłem lekko trzęsąc dziewczyną.
Otworzyłam po woli oczy.
Wyglądała słodko.
-Co jest? - spytała.
-Wstawaj. - uśmiechnąłem się.
-Kiedy lądujemy? - przeciągnęła się.
-Pół godziny.
-Ja serio tyle spałam? - pisnęła.
Pokiwałem twierdząco głową.
-Justin..- Zaczęła.
-Tak? - mruknąłem.
-Kochasz mnie? - szepnęła i spuściła głowę.
Zobaczyłem, że zaczęła płakać?
Co jej sie stało?
-Skarbie..- posadziłem ją na sobie okrakiem.
Wziąłem jej podbródek tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Kocham Cie najbardziej na całym świecie. Jesteś dla mnie strasznie ważna, nie wiem co bym sobie zrobił gdyby cos Ci sie stało. Jesteś najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu. Dlaczego pytasz? - Pogładził mój policzek.
-No bo.. - pociągnęła noskiem. - śniło mi się, że mnie zostawiłeś. - po jej policzku spłynęła łza, która wytarłem.
Nic nie powiedziałem, tylko przytuliłem ją do siebie mocno.
Schowała głowe w zgięciu mojej szyi.
Pogładziłem jej plecy.
Odsunęła się ode mnie o spojrzała na mnie.
Pogładziła mój policzek.
Uśmiechnęła się.
-Też Cię kocham. - pocałowała mnie.
Od razu pogłębiłem pocałunek.
Emilie podniosła biodra.
Moje dłonie powędrowały na jej pośladki.
Ścisnąłem je przez co dziewczyna mruknęła mi w usta.
Przeniosłem pocałunki na jej szyję i szczękę.
Brunetka jęknęła.
Chcę ją uszczęśliwić.
-Justin - jęknęła.
Ponownie wróciłem do jej ust.
Przegryzła moją dolą wargę.
Zaczęła poruszać biodrami ocierając o moje krocze.
Oderwaliśmy się od siebie na chwilę.
Dziewczyna zdjęła sweter i podkoszulek.
Była w samym staniku.
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się szeroko.
Dziewczyna ponownie nie pocałowała.
Przeniosłem pocałunek na jej dekolt i piersi.
-Juuuustin. - jęczała. 
-Chcę Cię uszczęśliwić skarbie. - mruknąłem pomiędzy pocałunkami.
-Czekaj, co? - spojrzała na mnie. -Chyba nie tutaj, nie w samolocie! - pisnęła.
-Dlaczego nie? - spytałem.
-No bo nie. - założyła ubrania.

*****



Emilie Po'V

Jesteśmy juz pod moim blokiem.
W końcu zobacze się z Tatą!
Nie moge się poczekać..
Musze porozmawiać z Johnem.
Justin wysadził mnie i pojechał do siebie.
Wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi.
Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było.
Odstawiłam rzeczy i weszłam do salonu
Wtedy zza kanapy wyskoczyli wszyscy krzycząc "witaj w domu"



*************************************
 Hej znów :D
Rodził nie jest długi.
Nie dałam rady go dokończyć bo moja siostra ma jutro komunię i jest dużo roboty..
Przepraszam..
Postaram aby kolejny dłuższy.
5 komentarzy = nowy rozdział :)
Pamietajcie, że pod INFORMACJA 2 JEST MIEJSCE NA ZOSTAWIENIE LINKÓW DO TT.


 


 



Informacja 2

Hejka naklejka!
Pomyslalam, ze moge zrobic tak, zebyscie mogi  mi zadawac pytania i wgll i zebym ja mogla Was informowac o nowych rozdzialach wiec podawajcie w kom swoje twittery :*
Pewie jak pamietacie, mowilam Wam, ze jak beda 4 kom to nowy rozdzial.
 Sa 2..
Jest mi troche przykro bo jest Was 4500 a nie komentujecie ..
Mam nadzieje, ze to sie zmieni.
Moj tt: werrr_94
To podajcie swoje w komentarzach :)
Do następnego rozdziału ;*

poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 19

  • Rozdział zawiera ceny +18 czytasz na własną odpowiedzialność!

Emilie Po'V

Kiedy Justin wyszedł, wyjęłam ubrania.
założyłam je i poszłam do łazienki.
Chłopak brał prysznic.
Wyjęłam wszystkie potrzebne mi kosmetyki i wzięłam się za robienie makijażu.
Kiedy skończyłam wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju.
Wyjęłam lokówkę i pokręciłam włosy.
Stwierdziłam, że wyglądam dobrze.
Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze i poszłam na dół.
 Usiadłam w salonie, czekając na chłopaka.
Włączyłam telewizor, wybrałam kanał muzyczny.
Leciała piosenka Brandon'a Beal'a - twerk it like miley.
Położyłam nogi na stoliku i pod głosiłam.
Zaczęłam nucić sobie piosenkę pod nosem.
 Zerknęłam na godzinę, dwunasta dwadzieścia pięć.
Westchnęłam.
On się zbiera dłużej niż ja..
Usłyszałam czyjeś kroki.
Wzięłam do ręki pilota i wyłączyłam telewizor.
Wstałam.
Zerknęłam do tyłu i zobaczyłam Justina.
Wyglądał bosko.
 Miał na sobie czarne jeansy z dziurami, biały t-shirt i białe air force.
Jego włosy były perfekcyjnie ułożone.
Patrzę się w niego jak w jakiś cholerny obrazek.
-Halo? - pomachał mi dłonią przed samą twarzą.
-Emm, sorry zamyśliłam się. - na moje policzki wkaradł się duży rumieniec.
 Kurwa, czemu on musi być taki idealny?!
Wzięłam jego dłoń i wyszliśmy z domu.

*****

-Jeju, długo jeszcze? - westchnął.
Chodzimy już po sklepach dwie godziny.
Co jest najgorsze?
Nic nie kupiłam...
-Ostatni sklep. - zachichotałam.
-Mówiłaś to pięć sklepów temu. - przewrócił oczami.
-To nie ja stałam  piętnaście minut i gadałam z kasjerem. - pokręciłam głową.
- To jest mój stary kumpel. - mruknął.
Podeszłam do półek z ubraniami.
Brunet usiadł na kanapie i przyglądał się mi.
Podeszłam do strój kąpielowych.
Zerknęłam na chłopaka, który patrzył na mnie.
Jego oczy z daleka błyszczały.
Zachichotałam i zabrałam się za oglądanie bikini.
Poczułam,że Justin podszedł do mnie.
Jego klatka piersiowa dotknęła moich pleców,przez co przeszedł po moim ciele miły dreszcz.
-Wybierz jakieś seksowne. - mruknął do mojego ucha, lekko je podgrywając.
-Oczywiście. - szepnęłam.

*

Wybrałam pięć stroi.
Przymierzyłam każdy, ale ten który mam na sobie, jest idealny.
Jest koloru pastelowego różu.
Wyjrzałam zza zasłony przybierali i zawołałam chłopaka.
Podszedł do mnie i wszedł do przymierzali.
-No skarbie, w tym stroju mógłbym brać cię tu i teraz. - położył dłonie na moich biodrach.
Przytulił mnie od tyłu i delikatnie zaczął całować moją szyję.
Mruknęłam.
Zamknęłam oczy z przyjemności.
Justin obrócił mnie tak, że staliśmy do siebie przodem.
Spojrzałam w jego oczy, w których migotały iskierki szczęścia i podniecenia.
-Podoba Ci się? - oblizałam usta.
-Bardzo. - szepnął tuż przed moimi ustami.
-No i o to chodzi. - zachichotałam. - a teraz niestety musisz wyjść bo się przebieram.
Jęknął niezadowolony i wyszedł.
Zasłoniłam zasłonę tak, żeby nie było mnie widać.
Jeszcze raz, przejrzałam się w lustrze.
Kupię go, serio jest śliczny.
Założyłam na siebie ubrania.
Wyszłam z przymierzalni.
Podeszliśmy do kasy.
Wyjęłam z torebki portfel chcąc zapłacić na zakupy.
-Nie. - chłopak wyjął banknot i zapłacił za mój strój.
-Nie musisz. - mruknęłam.
-Wiem, ale chcę. - posłał mi ciepły uśmiech.
-Dziękujemy za zakupy i zapraszamy ponownie. - powiedziała kasjerka.
-Do widzenia. 

*****

Razem z Justinem jesteśmy w restauracji.
Oboje zgłodnieliśmy.
-To co zamawiasz? - mruknął chłopak.
-Sałatkę owocową, kanapkę panini* i sok pomarańczowy. - odłożyłam menu na stolik.
-Okey.
Chłopak podniósł rękę, w ten sposób wołając kelnera.
 -Więc tak dla mnie caffe latte karmelowa, kanapkę panini i lody śmietankowe. A dla niej sałatka owocowa, sok pomarańczy i również kanapkę panini. - uśmiechnął się.
-Dobrze, zamówienie będzie za piętnaście minut. - oznajmił i wyszedł.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
W tym momencie zadzwonił mój telefon.
To tata.
-Hej. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Cześć skarbie, jak się podoba w Miami? - spytał.
-Jest cudownie. - zachichotałam.
-Wszystko jest w porządku?
-Tak, tak. Nie masz się co o mnie martwić. - westchnęłam.
-John kazał ci coś przekazać. - mruknął.
-No to mów.
-Nie wiem, czy to jest rozmowa na telefon nie chciałbym Ci zepsuć wyjazdu, lepiej będzie jak ty z nim porozmawiasz jak wrócisz. - westchnął.
-Tato, przestać i powiedz mi o co chodzi. - warknęłam.
-No dobra, ale nie wracaj jak się dowiesz. Porozmawiasz z nim jak wrócisz. - wstrzymał oddech. - Najprawdopodobniej John będzie się wyprowadzał z naszego bloki, na drugi koniec Los Angeles. - westchnął.
-Co? Dlaczego?! - powiedziałam na tyle głośno, że ludzie zaczęli się na mnie patrzeć.
-Przykro mi kochanie.
 -Kiedy on ma zamiar to zrobić? - byłam wściekła i zarazem bardzo smutna.
Przecież to jest mój najlepszy przyjaciel znamy się od dziecka a on ma zamiar się wyprowadzić?
Co to, to nie!
-Za tydzień.
-Nie ja mu na to nie pozwolę.
-Nic nie możesz z tym zrobić, on już podjął decyzję. - mówił to bardzo cicho.
Wiem, że jego też to boli.
On jest dla niego jak syn..
 -Przepraszam tato,ale muszę kończyć bo jesteśmy z Justinem na obiedzie i właśnie będziemy zaczynać jeść. Pa kocham cię.
-Pa skarbie.
Rozłączyłam się i zaczęłam jeść.

*

 -A teraz gdzie? - trzymaliśmy się za ręce i machaliśmy nimi jak małe dzieci.
-Może do domu? Nie mam już siły. - westchnął chłopak.
-Okey. - dał mi buziaka w policzek.
Jest przed siedemnastą.
Idziemy przez park, który jest śliczny.
Korony drzew zasłaniają słońce.
Jest tu cudownie!
Jestem strasznie zmęczona.
Lekko zakręciło mi się w głowie.
Westchnęłam.
-Justin możemy usiąść. - mruknęłam.
-Jasne. A czy coś jest nie tak? - usiedliśmy na ławce.
-Trochę kręci mi się w głowie ale jest okey. - położyłam głowę na jego ramieniu.
-Może chcesz się napić albo coś?
Jeju, on się o mnie martwi..
Kocham go bardzo bardzo mocno..
Za nic nie chciałabym go stracić.

-Nie, na razie nie. - zamknęłam oczy.

*****

 Jesteśmy już w domu.
Zawroty głowy mi przeszły.
Wchodzę do salonu z miską popcornu i coca colą.
Postanowiliśmy obejrzeć film, który ma wybrać Justin.
Błagam, tylko nie horror....
-Siadaj. - podniósł koc tak, żebym mogła pod nim usiąść.
-Jaki film?- przykryłam się i przytuliłam chłopaka.
-Obecność. - mruknął.
-Horror? - spojrzałam na niego.
Pokiwał głową.
Widziałam, że tak będzie.
 Nie lubię tego typu filmów.
-
Matko! - krzyknęłam.
Na ekranie pokazała się jakaś kobieta krzycząca 'to ona mi to zrobiła'
Jezu, masakryczne to jest.
Chłopak zaśmiał się na moją reakcję, ale za to oberwał ode mnie w tors.

*

Wzięłam prysznic i umyłam zęby.
Wróciłam do pokoju i położyłam się.
Justin został na dole,  żeby ogarnąć wszystko, bo pojutrze wyjeżdżamy.
Szkoda, chciałabym zostać tu dłużej..
Dopiero teraz zataiłam, że przez kilka dni nie kontaktowałam się z Sharon!
Zerknęłam na godzinę.
Dwudziesta pierwsza.
Na pewno jeszcze nie śpi.
Wzięłam telefon i wybrałam numer do przyjaciółki.
Po dwóch sygnałach odebrała.
-Hej. - pisnęłam.
-No patrzcie kto się raczył odezwać do starej przyjaciółki z Los Angeles! - zachichotała.
-Oj tam! - zrównałam jej.
-Jak tam? - mruknęła.
-Dobrze. - pokiwałam głową.
-Zaglądałaś do kieszonki w środku walizki?
-Nie, a co? - zmarszczyłam brwi.
-Zajrzyj. - zaśmiała się.
Podeszłam do walizki i ją rozsunęłam.
Rozsunęłam kieszonkę.
Jezu, ona jest nienormalna!
Schowała mi tam prezerwatywy!

-Serio? - przestałam wierzyć w ludzi.
-No wiesz gdybyście chcieli..
-Nie! - przerwałam jej. - nie jestem nawet pełnoletnia. - westchnęłam.
-Niedługo będziesz. - zaśmiała się.
-Dobra ja kończę bo usypiam. - westchnęłam. - Pa, kocham Cię! - cmoknęłam.
-Papa. - mruknęła i zakończyła połączenie.
Położyłam się na łóżku.
Wtuliłam się w pościel.
Drzwi lekko się otworzyły.
Po cichu do pokoju wszedł Juss.
-Śpisz? - szepnął.
-Nie, ale właśnie się położyłam. - przerzuciłam włosy na jedną stronę.
-O to idę do Ciebie. - zaśmiał się.
-Zapraszam. - mruknęłam.

*****

Obudziłam się o dwunastej.
Przeciągnęłam się na łóżku i odwróciłam się w drugą stronę, gdzie powinien leżeć Justin, mimo mojemu zdziwieniu, nie było go tam.
Zmarszczyłam brwi, lecz po chwili zobaczyłam karteczkę na szafce nocnej.
Wzięłam ją do ręki.

"Przepraszam, że zostawiłem Cię samą ale musiałem załatwić spawę i nie chciałem Cię budzić.
Wróce około 14 trzymaj się skarbie."

Korzystając z tego, że jest idealna pogoda postanowiłam iść się poopalać.
Wstałam.
Wyjęłam z torby strój, który wczoraj kupiłam.
Skierowałam się do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica.
Zdjęłam z siebie piżamę.
Weszłam do kabiny i od razu odkręciłam wodę.
Wzięłam żel pod prysznic o zapachu truskawkowym.
Wtarłam go w ciało i wzięłam się za mycie włosów.
Kiedy skończyłam, wytarłam się biały puszystym ręcznikiem i założyłam strój.
Wytarłam ręcznikiem włosy.
Na słońcu i tak same wyschną.
 Zabrałam po drodze telefon z pokoju i wyszłam do ogrodu.
Położyłam się na jednym z trzech leżaków.
No to, czas na relaks!

*

Położyłam się na brzuchu, aby wyrównać opaleniznę.
Pogoda jest idealna.
Szkoda, że jutro wracamy.
Ale!
W końcu zobaczę się z tatą, Sharon i...
Johnem.
Muszę z nim koniecznie porozmawiać..
Opalam się już od godziny.
Jest ze 38 stopni....
Roztopić się można.
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w piękny śpiew ptaków.

*

-Emilie! - krzyknął Justin. -Wróciłem!
Powoli wstałam z leżaka.
Poszłam do domu, gdzie w drzwiach stał Justin z dwoma ogromnymi torbami.
-Hej. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-Cześć. - odwzajemnił uścisk. - Jaka ty jesteś ciepła co robiłaś? - zaśmiał się.
-Opalałam się. - posłałam mu uśmiech.
-Ile?
-Ze dwie godziny. - wzruszyłam ramionami.
-Wiesz, jesteś strasznie gorąca w tym stroju. - mruknął podchodząc do mnie.
-Tak?- podniosłam brew.
Pokiwał głową.
Nagle chłopak podszedł do mnie i wpił się w moje usta.
Moje dłonie dłonie błądziły w jego włosach.
Jego ręce zjechały na moje pośladki i mocno.
Mocno je ścisnął przed co mruknęłam mu w usta.
Przeniósł swoje pocałunki na moją szyję i dekolt.
-Skarbie. - wydyszał między pocałunkami.
-Hm? - odchyliłam głowę i zamknęłam oczy z przyjemności.
-Chcę Cię. - podniósł mnie i posadził na stole w kuchni nie przerywając pocałunku.
Nie wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć.
W końcu, to byłby mój pierwszy raz...
Zgodzę się..

-No to na co czekasz? - szepnęłam.
-Chcesz? - przerwał pocałunek i spojrzał na mnie.
Pokiwałam głową.
-Ale chyba nie tutaj? - rozejrzałam się.
-W sypialni? - pocałował moje usta.
-Tak. - wydyszałam.
Cholera!
Co on ze mną robi?!

Wszedł po schodach ze mną na rękach.
 Widziałam, że tego chce.
Teraz nie mogę się wycofać.
Chociaż w sumie, ja też tego chcę! 
Justin otworzył drzwi, wszedł po czym zamknął je nogą.
 Posadził mnie na łóżku. 
Zdjął ubrania, zostając w samych bokserkach. 
Podszedł do jednej z szuflad. 
Czegoś w niej szukał.. 
-Kurwa. - powiedział pod nosem. 
-W mojej walizce. - spojrzałam na chłopaka. 
Chodziło mu o prezerwatywę. 
Uśmiechnał się do mnie i wziął jedną.
 Rzucił ją na szafeczkę i wrócił do mnie. 
-Jesteś pewna? - pogładził mój policzek. 
-Tak. - mruknęłam.
Pocałowałam jego usta, pokazując żeby to zrobił.
 Prrzekręciłam na tak, że siedziałam na nim okrakiem.
 Chłopak przegryzł moją dolną wargę. 
Tym razem on był na górze. 
Zaczął całować moją szczękę, szyję i dekolt. 
Jego dłonie rozpięły mój stanik jednym zwinnym ruchem. 
Zapewnie na moich policzkach pojawił się rumieniec... 
Chłopak wziął się za zdjemowanie moich majtek. 
Okey, teraz czuję się troche niezręcznie.. 
Kiedy byłam już całkiem naga brunet przyjrzał się mi i zdjął bokserki. 
Japierole jaki on jest wielki! 
Sięgnął po prezerwatywę i założył ją na swojego "przyjaciela" 
Leżałam patrząc na niego.
 Boje się jak cholera!
-Emilie spokojnie, on nie chce Cię skrzywdzić... - powtarzał mi głos w głowie.
-Gotowa? - mruknął. -Jak będzie bolało to mów okey? - pocałował moje czoło.
Pokiwałam głową.
O Boże...
Zerknęłam na chłopaka.
Posłał mi uśmiech.
Nagle poczułam go w sobie.
Syknęłam głośno i zamknęłam oczy.
Brunet dał mi się przyzwyczaić do bólu.
Zaczął powoli ruszać biodrami.
Oczy miałam ciągle zamknięte.
Na początku bolało jak cholera! Ale później ból zaczął zmieniać się w przyjemność.
-Otwórz oczy, skarbie. - mruknął Justin.
Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka.
-Justin. - wydyszałam.
-Wiem. - szepnął.
Złapał moją dłoń i zaczął ruszać się szybciej.
Byliśmy już blisko...
Jednak, nie jest tak źle jak myślałam.
Po chwili w moje ciało uderzyła fala gorąca.
Justin opadł na mnie.
Powoli ze mnie wyszedł. 
Wstał i wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza. 
Wrócił do łóżka i położył się obok mnie.
 Położyłam głowę na jego torsie.
-I jak? - pogładził moją rękę. 
-Jest dobrze. - uśmiechnęłam się.
 Jednak Sharon dobrze zrobiła chowając mi gumki...
-Kocham Cię. - pocałował czubek mojej głowy. 
-Wiem. Ja Ciebie też. - pocałowałam lekko jego usta.


******************************************
Hej ♥
 No i jest 19
Najdłuższy jak na razie :D
Jest też scena łóżkowa...
Nie wyszła mi za bardzo bo nie znam się na takich rzeczach...
No ale to nie jest tak bardzo istotne.
4 kom → nowy rozdział.
Do następnego :*












środa, 20 maja 2015

Rozdział 18

Ważna notatka pod rozdziałem :)


 
-Justin! - jedynie to dałam radę wykrzyczeć.
Brakowało mi powoli tchu.
Może i nie byłam na dużej głębokości no ale..
-Emilie! - usłyszałam Justina.
Po chwili byłam na jego rękach.
-Nic Ci nie jest? - zabrał kosmyk włosów z mojej twarzy.
Zaczęłam kasłać.
-Zanieś mnie na koc. - ledwo dałam wypowiedzieć to zdanie.
Chłopak zaczął iść w stronę koca.
Ciężko było mi oddychać..
Po co ja wchodziłam do tej jebanej wody?!
Justin położył mnie na kocu.
Byłam w centrum zainteresowania wszystkich plażowiczów.
Podbiegł do na ratownik i lekarz.
Chłopak odsunął się, dając im dojście do mnie.
Nigdy więcej nie wejdę do wody....

*

-Więc tak, nic poważnego jej nie jest, wystarczy, że będzie odpoczywała. - powiedział lekarz.
-Dobrze. - pokiwał głową Justin. - Dziękuję. - uśmiechnął się lekko.
Usiadł obok mnie.
Wziął moją dłoń i lekko ją potarł.
-Chcesz wracać? - spytał cicho.
Pokiwałam twierdząco głową.

*****

-Połóż się. - pomógł mi dojść do łóżka.
-Okey. - szepnęłam.
-Przynieść Ci coś?
-Picie. - uśmiechnęłam się lekko.
-Już się robi. - posłał mi uśmiech i wyszedł.
Jest mi słabo.
Nie obwiniam Justina za to, że mnie zaciągnął do wody, bo sama tego chciałam.
Teraz żałuję..
Usiadłam.
Justin podał mi sok pomarańczowy, który wypiłam.
-Prześpij się. - wstał.
-Nie idź.- złapałam jego rękę. - Połóż się ze mną. - mruknęłam.
Chłopak posłał mi uśmiech i położył się obok mnie.
Położyłam głowę na jego torsie.
Szatyn zaczął bawić się moimi włosami.
-Justin. - szepnęłam.
-Tak? - mruknął.
-Jesteś na mnie zły? -westchnęłam.
-Ty mówisz serio? - mruknął.
Wziął mój podbródek tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Kocham Cię i nie jestem zły. Gdyby coś Ci się stało, nie wiem co bym zrobił. Jestem zły tylko i wyłącznie na siebie, bo to moje wina.
W moich oczach zgromadził się słony płyn, wywołany jego słowami.
Przytuliłam się do niego.
-Też Cię kocham. - szepnęłam.

*****

Ja i Justin leżymy i rozmawiamy o tym, co robiliśmy jak byliśmy mali.
Dowiedziałam się, że chłopak założyłam ubrania swojej mamy i jej buty na obcasie.
To był jego strój na piąte urodziny.
-Jak ty to robisz? - mruknęłam.
-Co robię?
-Zawsze poprawiasz mi humor. - usiadłam.
-No widzisz. - zaśmiał się.
-Idę wziąć kąpiel. - wstał.
-Okey. - mruknęłam.
Podeszłam do walizki i wyjęłam z niej książkę.
Usiadłam po turecku i zaczęłam czytać.
Kiedy mi się znudziło, to jest po pięciu minutach odłożyłam książkę.
Związałam włosy w luźnego koka.
Po cichu poszła do łazienki, gdzie Justin brał prysznic.
Zdjęłam z siebie ubrania, zostając w bieliźnie.
Podeszłam do prysznica i zapukałam w drzwi od kabiny.
-Emilie, co ty tu robisz? - zmarszczył brwi.
-Mogę się z tobą kąpać? - mruknęłam cicho.
-A chcesz? - uśmiechnął się lekko.
Pokiwałam twierdząco głową lekko się uśmiechając.
-Zapraszam. - pociągnął mnie lekko za rękę.
Zamknął drzwi od kabiny.
Pociągnął mnie tak, że uderzyłam moimi piersiami w jego tors, na co się zaśmiał.
Na moje policzki wkradł się ogromny rumieniec.
-Nie wstydź się. - przytulił mnie. - Jesteś piękna. - pocałował mnie w głowę.
-Przestań. - schowałam twarz w rękach.
Chłopak złapał moje nadgarstki i patrzył prosto w moje oczy.
-Skarbie, jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Nie masz czego się wstydzić a szczególnie swojego ciała, którego niejedna dziewczyna Ci zazdrości. - mruknął.
Wzięłam jego twarz w dłonie i gwałtownie wpiłam się w jego usta.
Chłopak nie spodziewając się mojego nagłego ataku poleciał do tyłu i zderzył się z lodowatą ścianą, przez co mruknął w moje usta.
Ręce chłopaka zjechały na moje pośladki.
Zacisnął na nic dłonie na co lekko pisnęłam.
Brunet zaśmiał się przez pocałunek.
Przekręcił nas tak, że ja stałam przy tych mega super zimnych płytkach.
Wyszukałam przycisk , i nagle woda ciepła zaczęła na nas lecieć.
Oderwałam się od chłopaka i głośno zaczęłam się śmiać, gdyż jego grzywka opadła mu na oczy.
-Nie powinno Cię to bawić. - mruknął.
-Nie? - zaśmiałam się.
-Nie.
Chłopak złapał mnie w pasie i trzymał tak, że cała wody pryskała mi na twarz i włosy.
Zaczęłam się wyrwać, lecz na darmo bo chłopak trzymał mnie na tyle mocno, bym nie mogła się wymknąć.
-Przeproś! - krzyknął.
-Nie zamierzam! - krzyknęłam śmiejąc się.
-Jesteś tego pewna? - mruknął do mojego ucha.
-Oczywiście. - odwróciłam się w jego stronę. -Mieliśmy się kąpać. - wzięłam żel do mycia ciała.
-Wiem. Może Ci pomóc? - wylał trochę żelu na dłoń i wtarł go w moje ramie.
Cicho się zaśmiałam.

*****

Po wykąpaniu się, poszliśmy zrobić kolację.
-Proszę. - postawił talerz z naleśnikami na stole.
-Mhmm. - uśmiechnęłam się.
 Chłopak wziął prawie całego naleśnika do buzi.
W jego kącikach ust była nutella.
-Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie na instagrama? - wyjęłam telefon z kieszeni dresów.
-Jasne. - uśmiechnął się.
Usiadłam chłopakowi na kolanach i wysunęłam rękę przed siebie, tak aby było widać Justina.
Uśmiechnęłam się  szeroko.
Zrobiłam zdjęcie, na którym było widać, że chłopak jest brudny.
Zaśmiałam się i wstałam z jego kolan.
Usiadłam na swoim miejscu i opublikowałam zdjęcie.

*

Położyłam się na leżaku w ogrodzie.
Wyjęłam słuchawki, podłączyłam je i puściłam muzykę.
Mianowicie: Taylor Swift- I knew  you were trouble.
Lubię ją, jak i jej piosenki.
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w tekst piosenki.
Mimo, że jest godzina dwudziesta na dworze jest ciepło.
Nawet nie wiem kiedy, usnęłam na ogrodowym leżaku.
 

Justin Po'V

Emilie postanowiła iść do ogrodu. Nie ma jej już ponad godzinę Coś jest nie tak..
Zszedłem na dół.
 -Emilie! - krzyknąłem. 
Cisza.
 Wyszedłem do ogrodu.
 Zobaczyłem ją na leżaku.
Podszedłem bliżej. 
Ona spała.. Wziąłem ją na ręce.
 Wyjąłem z jej uszu słuchawki. 
Zaniosłem dziewczynę do sypialni. 
Położyłem się obolk niej i również zasnąłem.

*****

Obudziłam się o trzeciej.
Otworzyłam oczy.
Nie przypominam sobie, żebym się kładła spać.
A no tak!
Zasnęłam w ogrodzie, Justin pewnie mnie przeniósł.
Przekręciłam się na bok.
Brunet spał obok mnie.
Wyglądał słodko.
Przykryłam się kołdrą pod samą szyję i położyłam się ponownie spać.


Justin Po'V

 Obudziło mnie mocne trzaśnięcie drzwiami.
Otworzyłem oczy.
Zobaczyłem Emilie szukającą czegoś w walizce.
Czemu ona się nie wypakowała?
Jezu Chryste!
Ona jest w samym ręczniku.
Nie zauważając, że nie śpię wzięła bieliznę i wróciła do łazienki.
Po około dziesięciu minutach wyszła.
Była w samej bieliźnie.
Miała lekko mokre włosy.
Wyglądała uroczo.
-Dzień Dobry. - mruknęła, szeroko się uśmiechając.
-Hej. - przeciągnąłem się na łóżku. - Co dziś robimy? 
-Chciałam iść na zakupy i pozwiedzać, zgadzasz się? - usiadła na łóżku.
Położyłem głowę na jej gołych udach.
-Dla Ciebie wszystko skarbie. - uśmiechnąłem się.
-Idę się c zbierać, Tobie też radzę bo jest jedenasta a chce sobie kupić coś ładnego. - zaśmiała się.
-Okey, już wstaję. - wstałem.
Podszedłem do dziewczyny i przytuliłem ją od tyłu.
Musnąłem delikatnie skórę jej szyi i skierowałem się do szafki, z której wyjąłem czystą bieliznę.
Wchodząc zobaczyłem dziewczynę patrzącą na moje ruchy z uśmiechem na twarzy.

***********************************
Hej :D
No i mamy rozdział 18 :*
Mam do Was pewną sprawę.
Napiszę tutaj niżej kilka pytań i proszą abyście na nie odpowiedzieli :) 
No i tak, nowy rozdział dodam w poniedziałek :3
Noo to teraz pytania xD

1. Według Ciebie rozdziały powinny być dłuższe, krótsze czy takie jakie są?
2. Chcecie, abym dodawała spojlery (kawałki nowych rozdziałów) ? 
3. Chcecie taki meeegaa rozwój akcji i wgll?
4. Jeśli chcecie, aby ja czytała Wasze ff wstawiajcie je w komentarzach :)
5. Dodać resztę bohaterów (tych, którzy rzadko występują w opowiadaniu) i zrobić małą aktualizację? 

Proszę, odpowiedzcie na nie, proszę do dla mnie bardzo ważne :)
Do następnego ♥
 




Layout by
Leila