- Rozdział zawiera ceny +18 czytasz na własną odpowiedzialność!
Emilie Po'V
Kiedy Justin wyszedł, wyjęłam ubrania.
założyłam je i poszłam do łazienki.
Chłopak brał prysznic.
Wyjęłam wszystkie potrzebne mi kosmetyki i wzięłam się za robienie makijażu.
Kiedy skończyłam wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju.
Wyjęłam lokówkę i pokręciłam włosy.
Stwierdziłam, że wyglądam dobrze.
Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze i poszłam na dół.
Usiadłam w salonie, czekając na chłopaka.
Włączyłam telewizor, wybrałam kanał muzyczny.
Leciała piosenka Brandon'a Beal'a - twerk it like miley.
Położyłam nogi na stoliku i pod głosiłam.
Zaczęłam nucić sobie piosenkę pod nosem.
Zerknęłam na godzinę, dwunasta dwadzieścia pięć.
Westchnęłam.
On się zbiera dłużej niż ja..
Usłyszałam czyjeś kroki.
Wzięłam do ręki pilota i wyłączyłam telewizor.
Wstałam.
Zerknęłam do tyłu i zobaczyłam Justina.
Wyglądał bosko.
Miał na sobie czarne jeansy z dziurami, biały t-shirt i białe air force.
Jego włosy były perfekcyjnie ułożone.
Patrzę się w niego jak w jakiś cholerny obrazek.
-Halo? - pomachał mi dłonią przed samą twarzą.
-Emm, sorry zamyśliłam się. - na moje policzki wkaradł się duży rumieniec.
Kurwa, czemu on musi być taki idealny?!
Wzięłam jego dłoń i wyszliśmy z domu.
*****
-Jeju, długo jeszcze? - westchnął.
Chodzimy już po sklepach dwie godziny.
Co jest najgorsze?
Nic nie kupiłam...
-Ostatni sklep. - zachichotałam.
-Mówiłaś to pięć sklepów temu. - przewrócił oczami.
-To nie ja stałam piętnaście minut i gadałam z kasjerem. - pokręciłam głową.
- To jest mój stary kumpel. - mruknął.
Podeszłam do półek z ubraniami.
Chodzimy już po sklepach dwie godziny.
Co jest najgorsze?
Nic nie kupiłam...
-Ostatni sklep. - zachichotałam.
-Mówiłaś to pięć sklepów temu. - przewrócił oczami.
-To nie ja stałam piętnaście minut i gadałam z kasjerem. - pokręciłam głową.
- To jest mój stary kumpel. - mruknął.
Podeszłam do półek z ubraniami.
Brunet usiadł na kanapie i przyglądał się mi.
Podeszłam do strój kąpielowych.
Zerknęłam na chłopaka, który patrzył na mnie.
Jego oczy z daleka błyszczały.
Podeszłam do strój kąpielowych.
Zerknęłam na chłopaka, który patrzył na mnie.
Jego oczy z daleka błyszczały.
Zachichotałam i zabrałam się za oglądanie bikini.
Poczułam,że Justin podszedł do mnie.
Jego klatka piersiowa dotknęła moich pleców,przez co przeszedł po moim ciele miły dreszcz.
-Wybierz jakieś seksowne. - mruknął do mojego ucha, lekko je podgrywając.
-Oczywiście. - szepnęłam.
Poczułam,że Justin podszedł do mnie.
Jego klatka piersiowa dotknęła moich pleców,przez co przeszedł po moim ciele miły dreszcz.
-Wybierz jakieś seksowne. - mruknął do mojego ucha, lekko je podgrywając.
-Oczywiście. - szepnęłam.
*
Wybrałam pięć stroi.
Przymierzyłam każdy, ale ten który mam na sobie, jest idealny.
Jest koloru pastelowego różu.
Wyjrzałam zza zasłony przybierali i zawołałam chłopaka.
Podszedł do mnie i wszedł do przymierzali.
-No skarbie, w tym stroju mógłbym brać cię tu i teraz. - położył dłonie na moich biodrach.
Przytulił mnie od tyłu i delikatnie zaczął całować moją szyję.
Mruknęłam.
Zamknęłam oczy z przyjemności.
Justin obrócił mnie tak, że staliśmy do siebie przodem.
Spojrzałam w jego oczy, w których migotały iskierki szczęścia i podniecenia.
-Podoba Ci się? - oblizałam usta.
-Bardzo. - szepnął tuż przed moimi ustami.
Przymierzyłam każdy, ale ten który mam na sobie, jest idealny.
Jest koloru pastelowego różu.
Wyjrzałam zza zasłony przybierali i zawołałam chłopaka.
Podszedł do mnie i wszedł do przymierzali.
-No skarbie, w tym stroju mógłbym brać cię tu i teraz. - położył dłonie na moich biodrach.
Przytulił mnie od tyłu i delikatnie zaczął całować moją szyję.
Mruknęłam.
Zamknęłam oczy z przyjemności.
Justin obrócił mnie tak, że staliśmy do siebie przodem.
Spojrzałam w jego oczy, w których migotały iskierki szczęścia i podniecenia.
-Podoba Ci się? - oblizałam usta.
-Bardzo. - szepnął tuż przed moimi ustami.
-No i o to chodzi. - zachichotałam. - a teraz niestety musisz wyjść bo się przebieram.
Jęknął niezadowolony i wyszedł.
Zasłoniłam zasłonę tak, żeby nie było mnie widać.
Jeszcze raz, przejrzałam się w lustrze.
Kupię go, serio jest śliczny.
Założyłam na siebie ubrania.
Wyszłam z przymierzalni.
Podeszliśmy do kasy.
Wyjęłam z torebki portfel chcąc zapłacić na zakupy.
-Nie. - chłopak wyjął banknot i zapłacił za mój strój.
-Nie musisz. - mruknęłam.
-Wiem, ale chcę. - posłał mi ciepły uśmiech.
-Dziękujemy za zakupy i zapraszamy ponownie. - powiedziała kasjerka.
-Do widzenia.
Jęknął niezadowolony i wyszedł.
Zasłoniłam zasłonę tak, żeby nie było mnie widać.
Jeszcze raz, przejrzałam się w lustrze.
Kupię go, serio jest śliczny.
Założyłam na siebie ubrania.
Wyszłam z przymierzalni.
Podeszliśmy do kasy.
Wyjęłam z torebki portfel chcąc zapłacić na zakupy.
-Nie. - chłopak wyjął banknot i zapłacił za mój strój.
-Nie musisz. - mruknęłam.
-Wiem, ale chcę. - posłał mi ciepły uśmiech.
-Dziękujemy za zakupy i zapraszamy ponownie. - powiedziała kasjerka.
-Do widzenia.
*****
Razem z Justinem jesteśmy w restauracji.
Oboje zgłodnieliśmy.
-To co zamawiasz? - mruknął chłopak.
-Sałatkę owocową, kanapkę panini* i sok pomarańczowy. - odłożyłam menu na stolik.
-Okey.
Chłopak podniósł rękę, w ten sposób wołając kelnera.
Oboje zgłodnieliśmy.
-To co zamawiasz? - mruknął chłopak.
-Sałatkę owocową, kanapkę panini* i sok pomarańczowy. - odłożyłam menu na stolik.
-Okey.
Chłopak podniósł rękę, w ten sposób wołając kelnera.
-Więc tak dla mnie caffe latte karmelowa, kanapkę panini i lody śmietankowe. A dla niej sałatka owocowa, sok pomarańczy i również kanapkę panini. - uśmiechnął się.
-Dobrze, zamówienie będzie za piętnaście minut. - oznajmił i wyszedł.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
W tym momencie zadzwonił mój telefon.
To tata.
-Hej. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Cześć skarbie, jak się podoba w Miami? - spytał.
-Jest cudownie. - zachichotałam.
-Wszystko jest w porządku?
-Tak, tak. Nie masz się co o mnie martwić. - westchnęłam.
-John kazał ci coś przekazać. - mruknął.
-No to mów.
-Nie wiem, czy to jest rozmowa na telefon nie chciałbym Ci zepsuć wyjazdu, lepiej będzie jak ty z nim porozmawiasz jak wrócisz. - westchnął.
-Tato, przestać i powiedz mi o co chodzi. - warknęłam.
-No dobra, ale nie wracaj jak się dowiesz. Porozmawiasz z nim jak wrócisz. - wstrzymał oddech. - Najprawdopodobniej John będzie się wyprowadzał z naszego bloki, na drugi koniec Los Angeles. - westchnął.
-Co? Dlaczego?! - powiedziałam na tyle głośno, że ludzie zaczęli się na mnie patrzeć.
-Przykro mi kochanie.
-Dobrze, zamówienie będzie za piętnaście minut. - oznajmił i wyszedł.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
W tym momencie zadzwonił mój telefon.
To tata.
-Hej. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Cześć skarbie, jak się podoba w Miami? - spytał.
-Jest cudownie. - zachichotałam.
-Wszystko jest w porządku?
-Tak, tak. Nie masz się co o mnie martwić. - westchnęłam.
-John kazał ci coś przekazać. - mruknął.
-No to mów.
-Nie wiem, czy to jest rozmowa na telefon nie chciałbym Ci zepsuć wyjazdu, lepiej będzie jak ty z nim porozmawiasz jak wrócisz. - westchnął.
-Tato, przestać i powiedz mi o co chodzi. - warknęłam.
-No dobra, ale nie wracaj jak się dowiesz. Porozmawiasz z nim jak wrócisz. - wstrzymał oddech. - Najprawdopodobniej John będzie się wyprowadzał z naszego bloki, na drugi koniec Los Angeles. - westchnął.
-Co? Dlaczego?! - powiedziałam na tyle głośno, że ludzie zaczęli się na mnie patrzeć.
-Przykro mi kochanie.
-Kiedy on ma zamiar to zrobić? - byłam wściekła i zarazem bardzo smutna.
Przecież to jest mój najlepszy przyjaciel znamy się od dziecka a on ma zamiar się wyprowadzić?
Co to, to nie!
-Za tydzień.
-Nie ja mu na to nie pozwolę.
-Nic nie możesz z tym zrobić, on już podjął decyzję. - mówił to bardzo cicho.
Wiem, że jego też to boli.
On jest dla niego jak syn..
Przecież to jest mój najlepszy przyjaciel znamy się od dziecka a on ma zamiar się wyprowadzić?
Co to, to nie!
-Za tydzień.
-Nie ja mu na to nie pozwolę.
-Nic nie możesz z tym zrobić, on już podjął decyzję. - mówił to bardzo cicho.
Wiem, że jego też to boli.
On jest dla niego jak syn..
-Przepraszam tato,ale muszę kończyć bo jesteśmy z Justinem na obiedzie i właśnie będziemy zaczynać jeść. Pa kocham cię.
-Pa skarbie.
Rozłączyłam się i zaczęłam jeść.
-Pa skarbie.
Rozłączyłam się i zaczęłam jeść.
*
-A teraz gdzie? - trzymaliśmy się za ręce i machaliśmy nimi jak małe dzieci.
-Może do domu? Nie mam już siły. - westchnął chłopak.
-Okey. - dał mi buziaka w policzek.
Jest przed siedemnastą.
Idziemy przez park, który jest śliczny.
Korony drzew zasłaniają słońce.
Jest tu cudownie!
Jestem strasznie zmęczona.
Lekko zakręciło mi się w głowie.
Westchnęłam.
-Justin możemy usiąść. - mruknęłam.
-Jasne. A czy coś jest nie tak? - usiedliśmy na ławce.
-Trochę kręci mi się w głowie ale jest okey. - położyłam głowę na jego ramieniu.
-Może chcesz się napić albo coś?
Jeju, on się o mnie martwi..
Kocham go bardzo bardzo mocno..
Za nic nie chciałabym go stracić.
-Nie, na razie nie. - zamknęłam oczy.
-Może do domu? Nie mam już siły. - westchnął chłopak.
-Okey. - dał mi buziaka w policzek.
Jest przed siedemnastą.
Idziemy przez park, który jest śliczny.
Korony drzew zasłaniają słońce.
Jest tu cudownie!
Jestem strasznie zmęczona.
Lekko zakręciło mi się w głowie.
Westchnęłam.
-Justin możemy usiąść. - mruknęłam.
-Jasne. A czy coś jest nie tak? - usiedliśmy na ławce.
-Trochę kręci mi się w głowie ale jest okey. - położyłam głowę na jego ramieniu.
-Może chcesz się napić albo coś?
Jeju, on się o mnie martwi..
Kocham go bardzo bardzo mocno..
Za nic nie chciałabym go stracić.
-Nie, na razie nie. - zamknęłam oczy.
*****
Jesteśmy już w domu.
Zawroty głowy mi przeszły.
Wchodzę do salonu z miską popcornu i coca colą.
Postanowiliśmy obejrzeć film, który ma wybrać Justin.
Błagam, tylko nie horror....
-Siadaj. - podniósł koc tak, żebym mogła pod nim usiąść.
-Jaki film?- przykryłam się i przytuliłam chłopaka.
-Obecność. - mruknął.
-Horror? - spojrzałam na niego.
Pokiwał głową.
Widziałam, że tak będzie.
Zawroty głowy mi przeszły.
Wchodzę do salonu z miską popcornu i coca colą.
Postanowiliśmy obejrzeć film, który ma wybrać Justin.
Błagam, tylko nie horror....
-Siadaj. - podniósł koc tak, żebym mogła pod nim usiąść.
-Jaki film?- przykryłam się i przytuliłam chłopaka.
-Obecność. - mruknął.
-Horror? - spojrzałam na niego.
Pokiwał głową.
Widziałam, że tak będzie.
Nie lubię tego typu filmów.
-Matko! - krzyknęłam.
Na ekranie pokazała się jakaś kobieta krzycząca 'to ona mi to zrobiła'
Jezu, masakryczne to jest.
Chłopak zaśmiał się na moją reakcję, ale za to oberwał ode mnie w tors.
-Matko! - krzyknęłam.
Na ekranie pokazała się jakaś kobieta krzycząca 'to ona mi to zrobiła'
Jezu, masakryczne to jest.
Chłopak zaśmiał się na moją reakcję, ale za to oberwał ode mnie w tors.
*
Wzięłam prysznic i umyłam zęby.
Wróciłam do pokoju i położyłam się.
Justin został na dole, żeby ogarnąć wszystko, bo pojutrze wyjeżdżamy.
Szkoda, chciałabym zostać tu dłużej..
Dopiero teraz zataiłam, że przez kilka dni nie kontaktowałam się z Sharon!
Zerknęłam na godzinę.
Wróciłam do pokoju i położyłam się.
Justin został na dole, żeby ogarnąć wszystko, bo pojutrze wyjeżdżamy.
Szkoda, chciałabym zostać tu dłużej..
Dopiero teraz zataiłam, że przez kilka dni nie kontaktowałam się z Sharon!
Zerknęłam na godzinę.
Dwudziesta pierwsza.
Na pewno jeszcze nie śpi.
Wzięłam telefon i wybrałam numer do przyjaciółki.
Po dwóch sygnałach odebrała.
-Hej. - pisnęłam.
-No patrzcie kto się raczył odezwać do starej przyjaciółki z Los Angeles! - zachichotała.
-Oj tam! - zrównałam jej.
-Jak tam? - mruknęła.
Na pewno jeszcze nie śpi.
Wzięłam telefon i wybrałam numer do przyjaciółki.
Po dwóch sygnałach odebrała.
-Hej. - pisnęłam.
-No patrzcie kto się raczył odezwać do starej przyjaciółki z Los Angeles! - zachichotała.
-Oj tam! - zrównałam jej.
-Jak tam? - mruknęła.
-Dobrze. - pokiwałam głową.
-Zaglądałaś do kieszonki w środku walizki?
-Nie, a co? - zmarszczyłam brwi.
-Zajrzyj. - zaśmiała się.
Podeszłam do walizki i ją rozsunęłam.
Rozsunęłam kieszonkę.
Jezu, ona jest nienormalna!
Schowała mi tam prezerwatywy!
-Serio? - przestałam wierzyć w ludzi.
-No wiesz gdybyście chcieli..
-Nie! - przerwałam jej. - nie jestem nawet pełnoletnia. - westchnęłam.
-Niedługo będziesz. - zaśmiała się.
-Dobra ja kończę bo usypiam. - westchnęłam. - Pa, kocham Cię! - cmoknęłam.
-Papa. - mruknęła i zakończyła połączenie.
-Zaglądałaś do kieszonki w środku walizki?
-Nie, a co? - zmarszczyłam brwi.
-Zajrzyj. - zaśmiała się.
Podeszłam do walizki i ją rozsunęłam.
Rozsunęłam kieszonkę.
Jezu, ona jest nienormalna!
Schowała mi tam prezerwatywy!
-Serio? - przestałam wierzyć w ludzi.
-No wiesz gdybyście chcieli..
-Nie! - przerwałam jej. - nie jestem nawet pełnoletnia. - westchnęłam.
-Niedługo będziesz. - zaśmiała się.
-Dobra ja kończę bo usypiam. - westchnęłam. - Pa, kocham Cię! - cmoknęłam.
-Papa. - mruknęła i zakończyła połączenie.
Położyłam się na łóżku.
Wtuliłam się w pościel.
Drzwi lekko się otworzyły.
Po cichu do pokoju wszedł Juss.
-Śpisz? - szepnął.
-Nie, ale właśnie się położyłam. - przerzuciłam włosy na jedną stronę.
-O to idę do Ciebie. - zaśmiał się.
-Zapraszam. - mruknęłam.
Wtuliłam się w pościel.
Drzwi lekko się otworzyły.
Po cichu do pokoju wszedł Juss.
-Śpisz? - szepnął.
-Nie, ale właśnie się położyłam. - przerzuciłam włosy na jedną stronę.
-O to idę do Ciebie. - zaśmiał się.
-Zapraszam. - mruknęłam.
*****
Obudziłam się o dwunastej.
Przeciągnęłam się na łóżku i odwróciłam się w drugą stronę, gdzie powinien leżeć Justin, mimo mojemu zdziwieniu, nie było go tam.
Zmarszczyłam brwi, lecz po chwili zobaczyłam karteczkę na szafce nocnej.
Wzięłam ją do ręki.
Przeciągnęłam się na łóżku i odwróciłam się w drugą stronę, gdzie powinien leżeć Justin, mimo mojemu zdziwieniu, nie było go tam.
Zmarszczyłam brwi, lecz po chwili zobaczyłam karteczkę na szafce nocnej.
Wzięłam ją do ręki.
"Przepraszam, że zostawiłem Cię samą ale musiałem załatwić spawę i nie chciałem Cię budzić.
Wróce około 14 trzymaj się skarbie."
Wróce około 14 trzymaj się skarbie."
Korzystając z tego, że jest idealna pogoda postanowiłam iść się poopalać.
Wstałam.
Wyjęłam z torby strój, który wczoraj kupiłam.
Skierowałam się do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica.
Wstałam.
Wyjęłam z torby strój, który wczoraj kupiłam.
Skierowałam się do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica.
Zdjęłam z siebie piżamę.
Weszłam do kabiny i od razu odkręciłam wodę.
Wzięłam żel pod prysznic o zapachu truskawkowym.
Wtarłam go w ciało i wzięłam się za mycie włosów.
Kiedy skończyłam, wytarłam się biały puszystym ręcznikiem i założyłam strój.
Wytarłam ręcznikiem włosy.
Na słońcu i tak same wyschną.
Weszłam do kabiny i od razu odkręciłam wodę.
Wzięłam żel pod prysznic o zapachu truskawkowym.
Wtarłam go w ciało i wzięłam się za mycie włosów.
Kiedy skończyłam, wytarłam się biały puszystym ręcznikiem i założyłam strój.
Wytarłam ręcznikiem włosy.
Na słońcu i tak same wyschną.
Zabrałam po drodze telefon z pokoju i wyszłam do ogrodu.
Położyłam się na jednym z trzech leżaków.
No to, czas na relaks!
Położyłam się na jednym z trzech leżaków.
No to, czas na relaks!
*
Położyłam się na brzuchu, aby wyrównać opaleniznę.
Pogoda jest idealna.
Szkoda, że jutro wracamy.
Ale!
W końcu zobaczę się z tatą, Sharon i...
Johnem.
Muszę z nim koniecznie porozmawiać..
Opalam się już od godziny.
Jest ze 38 stopni....
Roztopić się można.
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w piękny śpiew ptaków.
Pogoda jest idealna.
Szkoda, że jutro wracamy.
Ale!
W końcu zobaczę się z tatą, Sharon i...
Johnem.
Muszę z nim koniecznie porozmawiać..
Opalam się już od godziny.
Jest ze 38 stopni....
Roztopić się można.
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w piękny śpiew ptaków.
*
-Emilie! - krzyknął Justin. -Wróciłem!
Powoli wstałam z leżaka.
Poszłam do domu, gdzie w drzwiach stał Justin z dwoma ogromnymi torbami.
-Hej. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-Cześć. - odwzajemnił uścisk. - Jaka ty jesteś ciepła co robiłaś? - zaśmiał się.
-Opalałam się. - posłałam mu uśmiech.
-Ile?
-Ze dwie godziny. - wzruszyłam ramionami.
-Wiesz, jesteś strasznie gorąca w tym stroju. - mruknął podchodząc do mnie.
-Tak?- podniosłam brew.
Pokiwał głową.
Nagle chłopak podszedł do mnie i wpił się w moje usta.
Moje dłonie dłonie błądziły w jego włosach.
Jego ręce zjechały na moje pośladki i mocno.
Mocno je ścisnął przed co mruknęłam mu w usta.
Przeniósł swoje pocałunki na moją szyję i dekolt.
-Skarbie. - wydyszał między pocałunkami.
-Hm? - odchyliłam głowę i zamknęłam oczy z przyjemności.
-Chcę Cię. - podniósł mnie i posadził na stole w kuchni nie przerywając pocałunku.
Nie wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć.
W końcu, to byłby mój pierwszy raz...
Zgodzę się..
-No to na co czekasz? - szepnęłam.
-Chcesz? - przerwał pocałunek i spojrzał na mnie.
Pokiwałam głową.
-Ale chyba nie tutaj? - rozejrzałam się.
-W sypialni? - pocałował moje usta.
-Tak. - wydyszałam.
Cholera!
Co on ze mną robi?!
Powoli wstałam z leżaka.
Poszłam do domu, gdzie w drzwiach stał Justin z dwoma ogromnymi torbami.
-Hej. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-Cześć. - odwzajemnił uścisk. - Jaka ty jesteś ciepła co robiłaś? - zaśmiał się.
-Opalałam się. - posłałam mu uśmiech.
-Ile?
-Ze dwie godziny. - wzruszyłam ramionami.
-Wiesz, jesteś strasznie gorąca w tym stroju. - mruknął podchodząc do mnie.
-Tak?- podniosłam brew.
Pokiwał głową.
Nagle chłopak podszedł do mnie i wpił się w moje usta.
Moje dłonie dłonie błądziły w jego włosach.
Jego ręce zjechały na moje pośladki i mocno.
Mocno je ścisnął przed co mruknęłam mu w usta.
Przeniósł swoje pocałunki na moją szyję i dekolt.
-Skarbie. - wydyszał między pocałunkami.
-Hm? - odchyliłam głowę i zamknęłam oczy z przyjemności.
-Chcę Cię. - podniósł mnie i posadził na stole w kuchni nie przerywając pocałunku.
Nie wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć.
W końcu, to byłby mój pierwszy raz...
Zgodzę się..
-No to na co czekasz? - szepnęłam.
-Chcesz? - przerwał pocałunek i spojrzał na mnie.
Pokiwałam głową.
-Ale chyba nie tutaj? - rozejrzałam się.
-W sypialni? - pocałował moje usta.
-Tak. - wydyszałam.
Cholera!
Co on ze mną robi?!
Widziałam, że tego chce.
Teraz nie mogę się wycofać.
Chociaż w sumie, ja też tego chcę!
Justin otworzył drzwi, wszedł po czym zamknął je nogą.
Posadził mnie na łóżku.
Zdjął ubrania, zostając w samych bokserkach.
Podszedł do jednej z szuflad.
Czegoś w niej szukał..
-Kurwa. - powiedział pod nosem.
-W mojej walizce. - spojrzałam na chłopaka.
Chodziło mu o prezerwatywę.
Uśmiechnał się do mnie i wziął jedną.
Rzucił ją na szafeczkę i wrócił do mnie.
-Jesteś pewna? - pogładził mój policzek.
-Tak. - mruknęłam.
Pocałowałam jego usta, pokazując żeby to zrobił.
Prrzekręciłam na tak, że siedziałam na nim okrakiem.
Chłopak przegryzł moją dolną wargę.
Tym razem on był na górze.
Zaczął całować moją szczękę, szyję i dekolt.
Jego dłonie rozpięły mój stanik jednym zwinnym ruchem.
Zapewnie na moich policzkach pojawił się rumieniec...
Chłopak wziął się za zdjemowanie moich majtek.
Okey, teraz czuję się troche niezręcznie..
Kiedy byłam już całkiem naga brunet przyjrzał się mi i zdjął bokserki.
Japierole jaki on jest wielki!
Sięgnął po prezerwatywę i założył ją na swojego "przyjaciela"
Leżałam patrząc na niego.
Boje się jak cholera!
-Emilie spokojnie, on nie chce Cię skrzywdzić... - powtarzał mi głos w głowie.
-Gotowa? - mruknął. -Jak będzie bolało to mów okey? - pocałował moje czoło.
Pokiwałam głową.
O Boże...
Zerknęłam na chłopaka.
Posłał mi uśmiech.
Nagle poczułam go w sobie.
Syknęłam głośno i zamknęłam oczy.
Brunet dał mi się przyzwyczaić do bólu.
Zaczął powoli ruszać biodrami.
Oczy miałam ciągle zamknięte.
Na początku bolało jak cholera! Ale później ból zaczął zmieniać się w przyjemność.
-Otwórz oczy, skarbie. - mruknął Justin.
Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka.
-Justin. - wydyszałam.
-Wiem. - szepnął.
Złapał moją dłoń i zaczął ruszać się szybciej.
Byliśmy już blisko...
Jednak, nie jest tak źle jak myślałam.
Po chwili w moje ciało uderzyła fala gorąca.
Justin opadł na mnie.
Powoli ze mnie wyszedł.
Wstał i wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza.
Wrócił do łóżka i położył się obok mnie.
Położyłam głowę na jego torsie.
-I jak? - pogładził moją rękę.
-Jest dobrze. - uśmiechnęłam się.
Jednak Sharon dobrze zrobiła chowając mi gumki...
-Kocham Cię. - pocałował czubek mojej głowy.
-Wiem. Ja Ciebie też. - pocałowałam lekko jego usta.
******************************************
Hej ♥
No i jest 19
Najdłuższy jak na razie :D
Jest też scena łóżkowa...
Nie wyszła mi za bardzo bo nie znam się na takich rzeczach...
No ale to nie jest tak bardzo istotne.
4 kom → nowy rozdział.
Do następnego :*
Idealny czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńWe are wejting for next
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń