środa, 13 maja 2015

Rozdział 16

  • SKOMENTUJ! 
  • Zapraszam:  http://in-constant-danger.blogspot.com/
  • Miłego czytania :*


Uspokoiłam się.
Zjedliśmy posiłek, kobiety już wyszły.
Nie widziały mnie.
Całe szczęście...
Jesteśmy w samochodzie chłopaka.
Jedziemy w ciszy.
Bawię się nerwowo palcami i patrzę na moje uda.
Zastanawiam się, co je łączy.
A może to właśnie z nią rozmawiała wtedy Emma!
 Nie wiem..
Na razie zostawiam tą sprawę w spokoju.

*** 3 dni później ***

Właśnie skończyłam pakować walizki.
Jutro ja i Justin wyjeżdżamy do Miami.
Przez te kilka dni, nie widziałam tej kobiety.
Ktoś zapukał do drzwi.
Powiedziałam ciche "proszę"
Dalej się pakowałam.
Musiałam wziąć dosłownie wszystko, aby ten wyjazd się udał.
Do pokoju wszedł tata.
Posłałam mu uśmiech.
-Gotowa? - usiadł na łóżku.
-Prawie.- mruknęłam.
Usiadłam obok niego.
-Skarbie, tylko bądź ostrożna. Nie chciałbym Cię stracić. - powiedział cicho i spuścił wzrok.
-Tato, proszę Cię. Nie mów tak, nie stracisz mnie, a nawet jeśli to będę z Justinem. Nic mi się nie stanie. Nie zostawię Cię samego, nigdy. - przytuliłam go.
-Kocham Cię. - pocałował mnie w czoło.
-Ja Ciebie też. - mruknęłam.

*****

-Ile Cię nie będzie? - spytała Sharon. 
Umówiłyśmy się w Starbucksie. 
Musiałam się z nią pożegnać. 
-Pięć dni. - uśmiechnęłam się lekko.
-To nie tak długo. - odetchnęła. 
-Zresztą, będziemy mogły rozmawiać na skypie. - zachichotałam. 
-W sumie racja. - uśmiechnęła się szeroko. 
-Będę tęsknić. - westchnęła. 
-Ojejku. - mruknęłam lekko się przy tym śmiejąc. 
-Dobra, to idź już musisz się wyspać. - przytuliła mnie. 
-Pa. - cmoknęłam i wyszłam

*****

Weszłam do domu.
Zdjęłam buty i skierowałam się do kuchni.
Wlałam do szklanki wodę i poszłam do pokoju.
Moje walizki stały pod oknem.
Ten wyjazd będzie perfekcyjny..
Odstawiłam szklankę na szafkę nocną.
Wzięłam telefon do ręki.
 Wybrałam numer do Justina.
-Tak? -mruknął.
-Hej. - położyłam się. -Gotowy na wyjazd? - uśmiechnęłam się szeroko.
-Oczywiście. - zachichotał.
O której po mnie jutro przyjedziesz? - bawiłam się sznurkiem od dresów.
-O ósmej będę.
-Okey. To do jutra. - cmoknęłam.

*****

Wstałam o szóstej.
Dwie godziny starczą mi w zupełności.
Pierwsze co zrobiłam, to poszłam do toalety.
Wróciłam do pokoju, zastanawiając się, co mam włożyć.
W końcu wybrałam ubrania, które założę.
Skierowałam się po kosmetyczkę.
Zrobiłam makijaż.
Włosy uczesałam w kłosa.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał siódmą piętnaście.
Wzięłam czarny lakier do paznokci, który nałożyłam na paznokcie.

*


-Daj pomogę Ci z walizkami. - mruknął tata. 
-Dzięki. - oddałam mu bagaż. 
Będę za nim bardzo tęskniła. 
Tak naprawdę, mam tylko jego.. 
Stoimy przed blokiem, czekając na chłopaka.
Pożegnałam się jeszcze z Johnem, który przyszedł specjalnie po to.

 -Pa tato, kocham Cię. - krzyknęłam wsiadając do samochodu.
Dowiedziałam się, że tata Justina załatwił nam prywatny samolot!
-Będzie super. - mruknęłam bardziej do siebie, lecz chłopak to usłyszał.
-Z tobą zawsze jest super. - uśmiechnął się.
Justin odpalił silnik i odjechaliśmy
Po nie całych dwudziestu minutach, byliśmy pod lotniskiem.


*

 -Pierwszy raz lecę samolotem. - westchnęłam wsiadając.
-Będzie dobrze, zobaczysz. - posłał mi pocieszający uśmiech.
-Musi być. - przytuliłam go.
Pierwszy raz w ogóle wyjeżdżam gdzieś.
Tak to, jeździliśmy do rodziny..
Zajęłam miejsce obok bruneta.
-Proszę o zapięcie pasów. Za pięć minut startujemy. - usłyszeliśmy głos stewardessy.

Kiedy wznieśliśmy się w powietrze, czułam się dziwnie.
Zacisnęłam dłonie na nałokietnikach.
Zamknęłam oczy i wypuściłam głośno powietrze.
Chyba boję się latać samolotem.
Poczułam, jak Justin złączył nasze palce razem.
-Spokojnie. - mruknął.
Nadal miałam zamknięte oczy.
-Długo będziemy lecieć? - westchnęłam.

-Ponad pięć godzin. - szepnął.
Jęknęłam niezadowolona.



*****

Lecimy pół godziny.
W tym samolocie, jest strasznie dużo miejsca.
Można tu imprezy robić!
Mogliśmy już odpiąć pasy.
Zaczęła lecieć muzyka.
Akurat piosenka którą bardzo lubię- No boyfriend no problem.
Wstałam.
Zaczęłam poruszać biodrami, w rytm muzyki.
Justin patrzył na mnie z rozbawieniem.
-Jesteś szalona. - zaśmiał się.
 -No wiem. - usiadłam na jego kolanach.
-Potańcz dla mnie. - zaśmiał się.
-Nie. - pokręciłam głową.
-Proszę. - mruknął.
-Nie leci muzyka. Jak przykro. - usiadłam na siedzeniu obok chłopaka.
-Stella! - krzyknął Justin.
Stewardessa, po chwili się zjawiła.
-Tak? - westchnęła.
-Włącz muzykę. - oblizał usta.
-Jasne. Coś jeszcze? - uśmiechnęła się ciepło.
-Nie, to wszytko dzięki. - spojrzał na mnie.
 Po chwili muzyka zaczęła lecieć.
-Już leci. - uśmiechnął się szeroko.
-Niestety, nie zatańczę. - usiadłam po turecku.
-Bo Cię tu zostawimy. - podniósł jedną brew.
-Nie zostawiłbyś. - mruknęłam.
-Zakład? - spojrzał na mnie.
-Nie. - odwróciłam się w stronę okna.


Justin Po'V

Emilie usnęła.
Wyjąłem z szafki, która znajdowała się na pokładzie koc.
Przykryłem śpiącą dziewczynę.
Wyglądała słodko..
Brunetka cicho mruknęła.
Położyła  głowę na moim ramieniu na co cicho się zaśmiałem.
Na prawdę cieszę się z tego, że wyjeżdżamy.
Przyszła do nas stewardessa.
-Justin, mogę Cię prosić na chwilę. - szepnęła, patrząc na Emi.
-Tak, już idę. - mruknąłem.
Delikatnie przełożyłem dziewczynę tak, że leżała na trzech siedzeniach.
Poszedłem do Stelli.
-Tak? - mruknąłem.
-Tamta dziewczyna to twoja..
-Tak, to moja dziewczyna. -Przerwałem jej.
-Aha. - pokiwała głową.
-Tylko to chciałaś? - warknąłem.
-Nie. Lądujemy za dwie godziny, bo  pilot pojechał na jakieś skróty. - powiedziała i wyszła.
Aha, okey... 
Wróciłem do dziewczyny, która już nie spała.
Siedziała z twarzą schowaną w kolanach.
-Hej. - mruknąłem.
-Gdzie byłeś? - spojrzała na mnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami.
-Rozmawiałem  ze Stellą, za dwie godziny lądujemy. - pogładziłem jej policzek.
-Bałam się. -szepnęła.
-Skarbie, przecież bym Cię nie zostawił samej. - przytuliłem ją.
Odsunąłem się w wziąłem jej podbródek, tak że patrzyła mi prosto w oczy.
-Kocham Cię, - mrunąłem. 
-Ja Ciebie też. - uśmiechnęła się lekko.
Dziewczyna usiadła na mnie okrakiem.
Wzięła moją twarz w dłonie.
Pocałowała delikatnie moje usta.
Odwzajemniłem pocałunek.
Moje ręce powędrowały na uda dziewczyny.
Jej małe rączki, wędrowały w moich włosach, lekko ciągnąc za ich końce.
Przejechałem językiem po jej dolnej wardze, prosząc o pozwolenie, które dała mi bez zastanowienia.
Nasze języki walczyły o dominację.
Kiedy brakowało nam tchu, oderwaliśmy się od siebie.
Nasze czoła były złączone razem.
Emilie patrzyła na mnie spod swoich długich rzęs.


Emilie Po'V

Reszta lotu minęła bardzo miło.
Rozmawialiśmy z Justinem co będziemy dzisiaj robić.
Wylądowaliśmy.
Wyszliśmy z samolotu.
Brunet, wyjął nasze bagaże.
-Daleko jest dom? - mruknęłam.
-Nie, jakieś pięć minut drogi. - uśmiechnął się lekko.
Oficjalnie oświadczam, że to będą najlepsze wakacje w życiu! 


*****************************
Hej :*
Rozdział jest wcześniej, ponieważ skończyłam go wcześniej :*
Następny w sobotę albo niedzielę :)
PROSZĘ, KAŻDY KTO TO CZYTA, NIECH SKOMENTUJE TEN ROZDZIAŁ.

1 komentarz:

Layout by
Leila