niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 15

Dostałam zawału.
Zapaliłam lampkę, zobaczyłam Justina siedzącego na łóżku.
-Głupi ty jesteś?! Prawie dostałam zawału. - warknęłam.
-Ojej. -zachichotał.
-Co ty tu robisz? Jest po północy. - wzniosłam ręce e powietrze.
-Przyszedłem do Ciebie ale zostałem pusty pokój więc poczekałem. - wstał.
-Mogłeś mnie uprzedzić, to bym wróciła. - uśmiechnęłam się.
-Gdzie byłaś? - złapał mnie w pasie.
-Na imprezie z Sharon. - rysowałam różne wzorki na jego koszulce.
-Piłaś coś? - mruknął.
-Tylko troszkę. - spojrzałam w jego oczy.
-Jak mogłaś pić beze mnie? - zrobił smutną minę.
-Jeszcze będzie nie jedna okazja, skarbie. - odsunęłam się. Podeszłam do szafy i wyjęłam dużą, długą, czarną tunikę.
-Mówisz? - usiadł na łóżku.
-Tak. - Uśmiechnęłam się. -A teraz jeśli możesz odwróć się, bo muszę się przebrać.
-Nie wiem, czy będę umiał się powstrzymać. - mruknął.
-Justin. - warknęłam.
Chłopak odwrócił głowę w stronę ściany za nim.
Odwróciłam się do niego tyłem i zdjęłam ubrania.
Czułam na sobie jego wzrok.
Typowy chłopak.
Założyłam bluzkę i odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Miałeś się nie gapić! - rzuciłam w niego bluzką, którą miałam pod ręką.
-Ups. - wzruszył ramionami.
-Justin. - mruknęłam.
-Hm? - bawił się moją bluzką.
-Zostaniesz ze mną na noc? - szepnęłam.
-Czekałem, aż o to zapytasz. - podszedł do mnie i pocałował lekko moje usta.
-Chodź spać. - pociągnęłam go za rękę.
-Nie mogę tak spać. - pokazał na swój strój.
Miał na sobie biały T-shirt, szarą rozpinaną bluzę i szare dresy.
-Czemu?
-Bo będzie mi nie wygodnie.
-To się rozbierz. - zachichotałam.
-Tylko nie podglądaj. - zaśmiał się.
-Nie jestem tobą. - zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się tyłem do niego.
Chłopak zdjął bluzę jak i koszulkę i buty.
Położył się obok mnie.
Obiął mnie ręką w pasie.
-Dobranoc. - szepnął do mojego ucha.
-śpij dobrze, Justin. - mruknęłam.
Po chwili oboje usnęliśmy.

*****

Obudziło mnie delikatne muskanie w szyję.
Otworzyłam leniwie oczy.
Moim oczom ukazał się szeroko uśmiechnięty Justin.
Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta.
-Część. - mruknął.
-Dzień dobry. - przeciągnęłam się. - Jakie miłe powitanie.- zachichotałam.
-Budziłem Cię, mówiłem do Ciebie i nawet cię dźgałem i nic. - zaśmiał się.
-Długo mnie budziłeś? - podniosłam się lekko.
-Z godzinę.- wzruszył ramionami.
-Kłamiesz.- zachichotałam.
-Nie kłamię, spałaś jak zabita. - zaśmiał się.
-Serio? - podniosłam jedną brew.
-Serio. - dał mi buziaka.
-No to możesz mnie tak budzić codziennie. - mruknęłam.
-Jakie plany na dziś ma moja księżniczka? - spytał bawiąc się moimi włosami.
-No nie wiem. - westchnęłam.

*****

-Daję Ci pół godziny i idziemy. - powiedział opierając się o moje biurko.
-Tak tak. - mruknęłam wyjmując z szafy ubrania.
 
Założyłam je i uczesałam włosy w koka.
Poszłam do łazienki, zrobić makijaż.
Wyszłam i skierowałam się do bruneta.
-Już gotowa. - uśmiechnęłam się chowając telefon do kieszeni.
-Zajęło Ci to czterdzieści minut. - pokiwał głową.
-Niestety. - zachichotałam.
-Idziemy? - złapał mnie za rękę.
-Mhm. - mruknęłam

*****

-Teraz ty masz pół godziny. - zachichotałam.
-Ja się zbiorę nawet w piętnaście minut, skarbie. - mruknął.
Usiadłam na kanapie w salonie i czekałam aż chłopak skończy.

*

-Dwadzieścia minut. - pokiwałam głową.
-Krócej niż ty. - uśmiechnął się zwycięsko. 
-Ale ja jestem dziewczyną. - dogryzłam mu.
-Dobra jesteśmy kwita. - złapał mnie za rękę.
Wyszliśmy z domu chłopaka.
Wsiedliśmy do samochodu.
Zapięłam pasy, czekając gdzie chłopak mnie zabierze.
Powiedział mi tylko, że to niespodzianka.
Odjechaliśmy z pod domu Justina z piskiem opon.
Cała droga minęła w ciszy.
Zaparkowaliśmy nad pięknym jeziorem. 
Było tam pięknie...
Wyszłam jako pierwsza z samochodu i podziwiałam piękny krajobraz.
-Podoba Ci się? - spytał przytulając mnie od tyłu.
-Bardzo. - szepnęłam.
Woda błyszczała od promieni słonecznych padających na nią.
Lekki wiatr poruszał liśćmi na drzewach.
Jednym słowem: perfekcyjnie.

*****

Jesteśmy już tutaj ponad godzinę.
Siedzę na masce samochodu chłopaka.
On zaś stoi obok mnie opierając się o nią.
Złapałam rękę chłopaka i splotłam razem nasze palce.
Posłał mi uśmiech, pokazując przy tym szereg swoich pięknych, białych zębów.
Stanęłam koło chłopaka i przytuliłam się do niego.
W jego objęciach, czułam się jak w niebie.
-Wracamy? - szepnął.
-Możemy. - uśmiechnęłam się lekko.
Justin otworzył mi drzwi.
Wsiadłam mówiąc ciche "dziękuje"
Podjechaliśmy pod małą restaurację.
-Po co ty przyjechaliśmy? -mruknęłam.
-Zabieram Cię na obiad. Chodź. - złapał moją dłoń.
-Okey. - szepnęłam.
Weszliśmy. 
Zajęliśmy miejsce w kącie sali.
Podeszła do nas kelnerka z dwoma szklankami wody z cytryną.
 Zamówiliśmy naleśniki.
Spojrzałam w prawą stronę.
Zobaczyłam kobiety.
Ale nie jakieś tam kobiety.
To była Emma i TA WŁAŚNIE KOBIETA.
-Justin. - jęknęłam.
-Hm? - patrzył w menu.
-Justin. - warknęłam nieco głośniej.
Spojrzał na mnie.
Jego mina od razu się zmieniła, kiedy zobaczył w moich oczach łzy.
-Co jest? - złapał moją rękę.
-Spójrz tam. - pokazałam palcem w stronę kobiet.
-No Emma i jakaś kobieta. - wzroszuył ramionami.
-To nie jest jakaś kobieta, Justin. To jest ta kobieta, co mnie śledziła.- szepnęłam.
W moich oczach zebrało sie więcej łez, które zaczęły spływać po moich policzkach.

*********************
Hej :*
Przychodzę z niespodzianką :D
Dodaje go dziś.
Tak, pisałam, że musze się uczyć, ale znalazłam chwile na dodanie rozdziału.
Następny w czwartek :*

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by
Leila