poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 11

Przeczytajcie notatkę pod rozdziałem :)


Szłam przed siebie, tak szybko jak umiałam.
Byłam wkurzona.
Byłam smutna.
Jezu, jak on mógł mi zrobić coś takiego?!
Sharon i Justin, krzyczeli moje imię, ale ja nie zwracałam na to uwagi.


Justin Po'V

Biegłem za nią.
Wiem, to mogło wyglądać jakbyśmy byli razem.
Ale nie.
To jest moja kuzynka.
Do tego w wieku 14 lat...

Dogoniłem Sharon.
-Co? - syknęła.
-O co Jej chodzi? - westchnął.
-Ona przyłapała Cię na zdradzie! - krzyknęła brunetka.
-Ja jej nie zdradziłem.
-Nie wcale. Nie chce nawet z tobą rozmawiać. - odeszła ode mnie.
-To jest moja kuzynka!- krzyknąłem.
Dziewczyna się zatrzymała.
-Co? - wyglądała na mega zdziwioną.
-To jest moja kuzynka, rodzice kazali mi zabrać ją na zakupy. - westchnąłem.
-Ty mówisz serio? -zaśmiała się.
-Tak. - syknąłem.
-No to nieźle. - wypuściła nadmiar powietrza z płuc.

*****

Dogoniłem Emilie.
Siedziała na ławce przed swoim blokiem.
Podszedłem do niej.
-Odejdź.- syknęła.
-Nie. - usiadłem obok niej.
Brunetka się odsunęła.
-Zostaw mnie. - szepnęła.
-Daj mi to wytłumaczyć. - westchnąłem.
-Okey proszę tłumacz się.- pociągnęła nosem.
- Wiem, że myślisz, że Cię zdradziłem, ale tak nie jest. Skarbie, spójrz na mnie. -
Wziął mój podbródek w dwa palce. 
Zmusił żebym na niego popatrzyła.
-To była moja kuzynka. Do tego ona ma czternaście lat.
Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić.
Zachowałam się, jak idiotka.
 Pociągnęłam nosem i odwróciłam wzrok.
-Przepraszam. - szepnęłam.
W moich oczach zebrały się łzy.
-Jest dobrze. Chodź do mnie. - przytulił mnie.
Łzy zaczęły wypływać z moich oczy,niczym wodospad.
Było mi głupio.
Nie no, głupio to za mało powiedziane.

*****

 Weszłam do domu.
Porozmawiałam z Justinem, wytłumaczyliśmy sobie wszystko,i jest dobrze.
Jest siedemnasta czternaście.
Postanowiłam iść pobiegać.
Założyłam czarne, krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka z napisem 26.
Na nogi wsunęłam czarne roshe run'y.
Oznajmiłam tacie, że wychodzę.
Opuściłam blok.
Włożyłam słuchawki do uszu.
Zaczęłam biec.

*

Przebiegłam około 600 metrów.
Usiadłam na ławce.
Napiłam się wody.
Ciągle nie daje mi spokoju,  to co się dziś wydarzyło z Justinem.
Pewnie go zraniłam...
 Teraz, bardzo tego żałuję.
Wzięłam telefon.
Wybrałam numer do Justina.

Ja: Nie gniewasz się na mnie, prawda? 

Westchnęłam.
Nie chciałam iść, puki mi nie odpisze.
Moją uwagę, przyciągnęła kobieta, która mi się przyglądała.

*****

Siedzę już tutaj, jakieś dziesięć minut.
Nadal, nie otrzymałam odpowiedzi od Justina..
Zaczynam się martwić.
A co jest gorsze?
Ta kobieta mnie obserwuje..
Wzięłam telefon, wybrałam numer do Taty.
-Tak córciu?
-Tato, ktoś mnie obserwuje. Jakaś kobieta, boję się. - westchnęłam.
-Wracaj do domu, tak będzie najlepiej.
-Okey, zaraz będę.
Rozłączyłam się.
Szybko wstałam i zaczęłam biec.

*

 Po około dziesięciu minutach byłam w domu.
Biegłam tak szybko, ile miałam sił w nogach. Byłam wykończona.
Weszłam do mieszkania.
Od razu poszłam do pokoju.
Wyjrzałam przez okno.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy tej kobiety nie było.
O co jej mnie mogło chodzić?
 Ponownie spróbowałam dodzwonić się do Justina.
Nic...
-Zaufaj mu...
- powiedziała moja podświadomość.
Wyjęłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki.

*****

 Wytarłam się ręcznikiem,założyłam bieliznę i wróciłam do pokoju.
Ubrałam się w piżamę.
Zgłodniałam...
Poszłam do kuchni.
Wyjęłam z szafki nutellę.
Zrobiłam kanapki.
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
Po skończonym posiłku, napiłam się i wróciłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku.
Strasznie chciało mi się spać.
Wtuliłam się w poduszkę.
Kiedy już usypiałam, w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi.
Leniwie wstałam i podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je.
Stał w nich Justin.
-Hej. - szepnął
-Cześć. - uśmiechnęłam się lekko.
-Dzwoniłaś, przyjechałem zobaczyć, czy nic Ci nie jest. - westchnął.
-Nie, jest okey, ja po prostu chciałam pogadać. Wejdź.
-Nie mogę. - westchnął.
-Dlaczego? - jęknęłam.
-Bo muszę iść, przyjechałem na chwilę. - mruknął.
-Okey. Jak chcesz. - westchnęłam.
-To pa. - podszedł po mnie i przytulił mnie mocno.
-Pa. - szepnęłam.
Wróciłam do pokoju.
Położyłam się i po chwili usnęłam.

*

 Rano obudziłam się cała obolała.
Przecież nic takiego nie robiłam wczoraj...
Przekręciłam się na bok.
Na poduszce obok leżała mała karteczka.
Wzięłam ją do ręki.

" Lepiej uważaj z kim się zadajesz, dobrze Ci radzę."

Momentalnie cały świat się zatrzymał.
Ktoś tu musiał być...
O kogo mogło chodzić?
Usiadłam.
Wybrałam numer do Justina.
Nie odbiera...
Spróbowałam ponownie.
-Halo? - jęknął.
-Justin? Proszę, przyjedź do mnie szybko, to bardzo pilne. 
Rozłączyłam się, i rzuciłam telefon na poduszkę obok.
Jeszcze raz przyjrzałam się karteczce, którą ktoś mi dał.


*************************
Hej hej hej :***
Jest 11
Nie mogłam do dokończyć, nie wiedziałam jak..
WAŻNE:
Od teraz rozdziały będą pojawiały się rzadziej
dlaczego?
Muszę poprawic oceny, bo zbliża się koniec roku a ja teraz dostaje same 1,2,3..
Jeszcze mam teraz lekturę do czytania, więc...
OD TERAZ ROZDZIAŁY POJAWIAJĄ SIĘ RAZ W TYGODNIU, ZALEŻNIE OD MOJEGO WOLNEGO CZASU.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie xd
Do nastepnego, postaram się , żeby był dłużysz :)
  

 







1 komentarz:

Layout by
Leila