czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 14

  • Zapraszam: http://newborn-nowonarodzeni.blogspot.com/ ♥

Pamiętacie tą kobietę co się na mnie gapiła?
Tak, to właśnie ona.
Otworzyć czy nie?
Nie!

Po cichu poszłam do kuchni.
Po pięciu minutach dzwonienia odpuściła.
Zobaczyłam przez okno, że wsiada do czarnego BMW.
Skąd ona ma mój adres?
I o co chodzi do cholery?!
Nie chciałam tym martwić ani Justina, ani Taty.
Poszłam do mojego pokoju.
Położyłam się na łóżku.
Na prawdę jestem zaniepokojona.
Muszę z kimś porozmawiać.
Wybrałam numer do Justina.
-Tak? - mruknął.
-Cześć. - lekko się uśmiechnęłam.
-Co słychać u mojej księżniczki? - spytał.
W tym momencie, w moim brzuchu wybuchło milion motylków.
-Jest sprawa, ale nie na telefon. - westchnęłam.
-Przyjechać do Ciebie?
-Wolałabym, żeby to nie było u mnie w domu, możemy u Ciebie?
-Zaraz po Ciebie będę. - szepnął.
Zakończyłam połączenie.
Zabrałam ze sobą wszystko co będzie mi potrzebne.

*****

 -Co się dzieje? - złapał moją dłoń.
-Ktoś mnie śledzi. - mruknęłam.
Najpierw ten liścik, teraz ta kobieta.
Nie rozumiem już...
-Jak to ktoś Cię śledzi? - zmarszczył brwi.
-Nie chciałam Cię martwić, ale najpierw dostałam ten liścik. Potem jak poszłam pobiegać, jakaś kobieta mnie obserwowała. No i dziś przyszła do mnie do domu. - westchnęłam.
-Otworzyłaś?
-Nie, bałam się. - spojrzałam na niego, pierwszy raz od kąd rozmawiamy.
Wyglądał na zdenerwowanego i zarazem smutnego.
-Musisz zgłosić to na policję. - syknął
-Nie. Nie chcę, najpierw wyjedziemy do Miami a potem zobaczymy. Jeśli tata się teraz o tym dowie, nie pozwoli mi wyjechać, bo stwierdzi, że to może być niebezpieczne. - pokręciłam głową.
-Ale może Ci się coś stać skarbie. Martwię się o Ciebie. - pogładził mój policzek.

*****

Leżymy z Justinem, w jego sypialni.
Między nami panuje cisza, która nie przeszkadza ani mi, ani chłopakowi.
Rysuję na jego koszulce niewidzialne wzory.
On bawi się moimi włosami.
Jest tak spokojnie....


Justin Po'V
Martwię się o nią.
Może jej się coś stać,a ona nic sobie z tego nie robi.
Nie chcę się z nią kłócić..
Dziewczyna usnęłam na moim torsie.
Na dworze, zaczyna się już ściemniać.
Delikatnie przełożyłem ją na poduszkę.
Przykryłem jej drobne ciało kocem.
Mruknęła.
Zaśmiałem się do nosem.
Wyszedłem z pokoju.
Skierowałem się do kuchni.
Zrobiłem dwie gorące czekolady.
Wróciłem do pokoju, brunetka spała.
Postawiłem napoje na stoliku.
Usiadłem obok niej.
Kiedy śpi wygląda tak słodko i niewinnie...
-Emi. - szepnąłem lekko głaszcząc ją po policzku.
Dziewczyna powoli otworzyła oczy.
Zamrugała kilka razy i szeroko się do mnie uśmiechnęła.
-Hej. - szepnęła.
-Cześć śpiochu. - zachichotałem.
-Długo spałam? - ziewnęła.
-Z pół godziny. - uśmiechnąłem się. - Mam dla Ciebie gorącą czekoladę. - wstałem.
-Mmm. - mruknęła, na co oboje się zaśmialiśmy.


Emilie Po'V
-Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko.
-Nie na sprawy. - puścił oczko.
-To pa. - dałam mu buziaka.
-Kocham. - przytulił mnie.
-Ja też. - otworzyłam drzwi.
Wyszłam.
Pomachałam chłopakowi i zobaczyłam jak odjeżdża.
Weszłam do bloku.
Otworzyłam drzwi.
Odwiesiłam kurtkę i zdjęłam buty.
Usłyszałam głos Emmy, który dochodził z salonu.
Ustałam cicho, aby podsłuchać jej rozmowę.
-Nie obchodzi mnie to, że nie masz jak tego zrobić. W tym tygodniu masz ją złapać rozumiesz? Nie za to ci zapłaciłam. - warknęła i rozłączyła się.
Stałam tam jeszcze chwile i analizowałam każde z jej słów.
Szybkim krokiem poszłam do pokoju.
Mam nadzieje, że mnie nie widziała..
Usiadłam na łóżku.
O kim ona mówiła?
I z kim rozmawiała?

Wiedziałam, że jest złym człowiekiem, no ale żeby robić coś takiego?
Ona ma coś nie tak z głową..
Z przemyśleń wyrwał mnie mój dzwoniący telefon.
Na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie mojej przyjaciółki.
-Tak? - mruknęłam.
-Heej. - zachichotała. - Idziemy gdzieś?
-Gdzieś? Czyli gdzie? - uśmiechnęłam się.
-Naa przykład na imprezę. - zaśpiewała.
-No okey, przyjedź po mnie za pół godziny. -zachichotałam.
-Zrób się na laskę! - pisnęła i się rozłączyła.
Okey, mam pół godziny.
Zerknęłam na godzinę.
Była dwudziesta pierwsza piętnaście.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.
Wyjęłam ubrania.
Ubrałam się w nie i szybko poszłam do łazienki, zrobić lepszy makijaż.
Zmyłam stary.
Nałożyłam podkład i puder.
Podkreśliłam oczy eyelinerem i maskarą.
Na usta nałożyłam błyszczyk o zapachu malin.
Jestem już gotowa.
Czekam na Sharon przed blokiem.
Powinna już być...
Sprawdziłam jeszcze raz godzinę.
Sharon.. Rusz dupę!
Usiadłam na ławce.
Kopnęłam kamień, który leżał przy mojej nodze.
Usłyszałam głos klaksonu.
W końcu!
Podeszłam do samochodu.
Usiadłam na miejscu pasażera.
Przywitałam się z Sharon wielkim przytulasem.

*****

Od razu przywitał nas zapach alkoholu.
Mimo tego, że jesteśmy nie pełnoletnie, czasami wybieramy się na imprezy.
Ja zazwyczaj byłam typem 'grzecznej dziewczynki.'
Podeszłyśmy do wolnego stolika i usiadłyśmy.
Przerzuciłam włosy na jedną stronę.
-Idziesz coś zamówić? - Powiedziała głośno.
-Ty prowadzisz. - wskazałam na nią.
-No wiem, nie zamierzam pić, dlatego pytam się czy ty coś chcesz. - zachichotała.
-Weź mi jakieś nie mocne whisky. - uśmiechnęłam się.
Dziewczyna odeszła, pokazując mi kciuk w górę.
Wyjęłam z torebki telefon.
Tak, wymknęłam się z domu, bo tata na pewno by mnie nie wypuścił...
Brunetka wróciła z napojami.
-Proszę. - mruknęła podając mi picie.
-Dzięki. 
Wypiłam trzy łyki, które po chwili dały o sobie znać, ponieważ zakręciło mi się w głowie.
-Mówiłam, że ma być nie mocno. - pokiwałam głową.
-Taak mu powiedziałam. - podniosła ręce w geście obronnym.

*

Po wypiciu, poszłyśmy potańczyć.
Zaczęłyśmy ruszać się w rytm muzyki.
Podeszły do nas dwie dziewczyny, z którymi od razu nawiązałyśmy kontakt.
Wymieniłyśmy się numerami telefonów.
Nazywają się Alice i Kelsey.
Dziewczyny są w naszym wieku.
Usiadłyśmy ponownie do stolika.
-No więc, jak się macie? - zapytała Kelsey.
-Może być. - wzruszyłam ramionami.
-O oł. - mruknęła Alice.
-Coś nie tak? - spytałam.
-Nie, znaczy tak. Dzwoni do mnie mama, nie wie, że jestem na imprezie.  - Westchnęła.
-To tak jak mój tata, też nie wie, że wyszłam. - zachichotałam.
-Ja chyba bedę się zbierać. - wstała Alice. - Do zobaczenia. - pożegnała się z każdą z nas.

*****

-Pa. - wyszłam z samochodu brunetki.
Wróciłam do domu. Weszłam tak cicho jak tylko umiałam, aby nie obudzić taty.
Zdjęłam buty i skierowałam się do pokoju.
Odłożyłam torbę i zapaliłam lampkę.
-Cześć. - usłyszałam.
Mówię Wam, że prawie dostałam zawału...

**************************************
Udało się!
Rozdział pisałam dzisiaj, w ogóle nie miałam czasu...
Ale, umowa to umowa :)
Dziękuje za trzy komentarze :3
Wiedziałam, że Wam się uda, tylko dlaczego pod wcześniejszymi był 1?
Nie rozumiem..
Nie wiem kiedy dodam nowy, ponieważ jutro go nie dodam, bo to by było kilka dni z rzędu. 
W sobotę jadę do Warszawy na zakupy i nie wiem o, której wrócę.
A w niedzielę będę się uczyć na sprawdzian z Matematyki i 2 kartkówki.
Przepraszam, za taką długą notatkę :)
Do następnego :*

 
 
 

1 komentarz:

  1. Czy to ta kobieta jest w jej domu? :oo
    Cudo rozdział, czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń

Layout by
Leila